środa, 7 maja 2014

Wątroba renifera

Serio, serio. Nasi przyjaciele z Finlandii przywieźli nam taki oto prezent - wędzoną wątrobę renifera. Czy jest to fiński (czy może raczej lapoński) przysmak, tego nie wiem, ale fakt jest faktem, że ktoś wpadł na to by to uwędzić i sprzedawać w sklepie. 


 Generalnie w Laponii sporo ciekawych rzeczy można zjeść: naleśniki z reniferzej krwi, mięso z misia (całkiem niezłe trzeba przyznać) i parę innych ciekawych dań. Przepisu zatem dziś nie ma. Opowiem Wam tylko jak smakuje takie cudo. Jest to (jak twierdzi pewna znana mi osoba posługująca się językiem fińskim - choć konia z rzędem temu kto dojdzie do tego skąd zna takie słowa) wędzona na ciepło wątroba renifera. Smakuje jak wątróbka plus aromat wędzarniczy i dużo soli. Ale wbrew opisowi, efekt jest całkiem smaczny, choć na co dzień wolę jednak zwykłą wędlinę ze świnki. Natomiast dumą wielką napawa mnie fakt, że jednak się odważyłam tego spróbować, bo jakoś tak wszyscy się bali ;) Cudo podałam na grzankach z własnoręcznie pieczonego chleba a zjadłam z pomidorkiem i fińską bożonarodzeniową musztardą, która jednakowoż u nas lepiej sprawdza się na Wielkanoc :)