sobota, 20 czerwca 2015

Hummus

Pochodząca z Bliskiego Wschodu pasta z ciecierzycy to już kulinarny klasyk także w Polsce. Ostatnio (przynajmniej w Krakowie) zrobiło się całkiem sporo miejsc gdzie można zjeść lub kupić na wynos hummus. Niektóre w jakichś dzikich odmianach z dużą ilością ziół, przypraw, a nawet z suszoną śliwką. Poważnym minusem tego nagłego dobrobytu jest okoliczność, że taki kupny hummus jest dość drogi. Za niezbyt duże pudełko można zapłacić 15 złotych, co zważywszy na fakt, że głównym składnikiem pasty jest fasola, wydaje się być nieco przesadzoną kwotą. Oczywiście, jeżeli ktoś właśnie przeszedł na jasną stronę mocy, gdyż do tej pory żywił się wyłącznie w Maku, to przygotowanie hummusu w domu, także może uderzyć go po kieszeni. Bo oliwa lub dobry olej, bo tahini (no, to każdego uderzy, chyba że sam sobie upraży sezam, za to słoiczek wystarczy na napełnienie całej wanny hummusem), za to pozostali, jeżeli tylko zainwestują w pastę sezamową, mogą pławić się w luksusie za cenę paczki ciecierzycy. Czyli jakieś 4 złote. I doprawią jak chcą. Istotne jest posiadanie malaksera/wydajnego blendera, lub od biedy miksera - raz robiłam końcówką blendującą mojego staruszka, przeżył, ale wył jak potępiona dusza.



Składniki:
200 g ciecierzycy (zwykłej lub z puszki)
oliwa
pasta z prażonych ziaren sezamu - tahini (miazga sezamowa)
sok z cytryny
czosnek
sól
pieprz
+woda
+blender

Sposób przygotowania:
Suchą ciecierzycę namoczyć przez noc w chłodnej wodzie. Wodę wylać, nalać świeżej i gotować zgodnie z opisem na opakowaniu (u mnie półtorej godziny). Gdy ciecierzyca jest już miękka, odcedzić przełożyć do blendera i dodawać resztę składników. Ich proporcje są zależne od upodobań. Ja nie lubię zbyt mocnego smaku sezamu w hummusie, więc daję 1 łyżkę tahiny, dodałam sok z 1,5 małej cytryny, podlałam oliwą na oko, pewnie z 2-4 łyżek, 1 duży ząbek czosnku, sól i pieprz. Ponieważ używałam suchej ciecierzycy, dodałam około pół szklanki ciepłej wody, aby całość nabrała konsystencji pasty i lepiej się miksowała. Jeżeli ktoś używa ciecierzycy z puszki, będzie ona wystarczająco miękka, by nie dodawać wody. Najlepiej w trakcie produkcji próbować (wyłączając uprzednio mikser i uważając by się nie skaleczyć) i doprawić wedle własnego smaku. Ja najbardziej lubię hummus klasyczny, jako np. podkład do kanapki, dodaję wtedy sałatę, pomidora, czasem ser i wędlinę. Nie trzeba nic więcej.

Pszenno - żytnie bułeczki. Śniadanie rosnące nocą.

Od dawna szukałam przepisu na pieczywo, które można zrobić na szybko o poranku, gdy jakiś turkuć podjadek zje cały chleb, który był w domu (tym razem turkuciem byłam ja - tym większa mobilizacja aby nikt się nie zorientował ;)). Znalazłam już parę przepisów, ale każdy wymagał minimum godziny wyrastania, albo chociaż pół w piekarniku (czyli uwzględniając wyrabianie i nastawienie pieca, razem godzina jak w rondel strzelił). Ten przepis (i wiele innych, które znalazłam po wpisaniu w durszlak frazy "bułeczki rosnące nocą") pozwala rano, w zależności od pojemności lodówki tylko upiec lub uformować i upiec. Całość pieczenia dokonała się w czasie, gdy przygotowywałam resztę śniadania, przy czym najdłużej trwało nagrzewanie piekarnika :) W sumie było to około 40 minut, z których na 20 można było spokojnie wrócić do wyra, bo w końcu do świeżych bułeczek najlepiej pasuje masło, dżem i miód.

Świetny sposób by w weekend okazać uczucie komuś kto robi śniadania przez cały tydzień (tak, tak, nie mylicie się, u nas to domena męska).

Przepis pochodzi z bloga codojedzenia.pl

Składniki:
na 12 bułeczek
30 g świeżych drożdży
400 – 500 ml wody letniej
2 łyżki oliwy
2 łyżeczki soli
200 ml mąki żytniej
400 ml mąki pszennej pełnoziarnistej
500 ml mąki pszennej
nasiona sezamu, białe i czarne, czarnuszka (czy co tam Wam w duszy gra do posypania)

Zwróćcie uwagę, że ten przepis podany jest w miarach objętościowych (ml) nie jak zwykle wagowych (g)

Sposób przygotowania:

Drożdże rozpuścić w wodzie, wymieszać wszystkie składniki poza nasionami  i wyrobić mikserem (lub łapą, ale mikser z hakami radzi sobie świetnie, nawet jak ma 40 lat, jak mój). Przykryć miskę folią (ja przykrywam płócienną ściereczką i na to folią) i wstawić na noc do piekarnika (u mnie równe 12h), rano podzielić ciasto na porcje (wychodzą troszkę większe od kajzerki, więc jak ktoś lubi duże buły to 8 wystarczy), położyć na papierze do pieczenia. Przy użyciu pędzelka (lub znów łapy) posmarować bułeczki wodą i posypać ziarnami. U mnie na połowie czarny i biały sezam, a na drugiej czarnuszka. Piec w temp. 225 stopni z termoobiegiem przez 15 minut. Ja po 15 minutach przełączyłam na górną i dolną grzałkę, żeby ładnie zarumienić i piekłam jeszcze parę minut. Zgodnie z regułami sztuki bułeczki należy ostudzić na kratce. Ja wrzuciłam je do koszyczka i podałam na stół. Same wystygły podczas śniadania na tarasie (balkonie na blokowisku tak właściwie, ale co tam ;)).



piątek, 19 czerwca 2015

Przystawka z gruszki



Kolejny przepis z brodą, który przypomniałam sobie ostatnio. Pyszna, wykwintna przekąska, którą wykombinowałam gdzieś na studiach, czyli sto lat temu. Okoliczności nie pamiętam, ale dobrze mi się kojarzy. Spodobało się też osobom, które częstowałam tym daniem. Padło nawet stwierdzenie, że kiedy będziemy mieć osiemdziesiątkę, to będziemy mogli jeść to codziennie, bo takie miękkie i nasze gołe dziąsła łatwo sobie z tym poradzą (orzech został zapomniany).

 
Fotka cykana na szybko, żeby nie zjedli. Znikało w mig.

Składniki:
Gruszki
Ser z niebieską pleśnią
Orzechy włoskie

Sposób przygotowania:
Każdą gruszkę przekroić wzdłuż na pół, wydrążyć ogryzek. Do miejsca po ogryzku wsadzić pół orzecha (jeżeli jest cały, ładnie to wygląda, jak nie jest cały, można śmiało napełnić orzechami całą dziurę) na wierzchu każdej gruszki (od strony miąższu) położyć plaster sera. Całość zapiec w piekarniku w temp. 180 stopni do czasu rozpuszczenia się sera.

Młoda kapusta z koperkiem



Jeden ze starych domowych przepisów. Próbując zrobić pierwszą w tym roku kapustę zorientowałam się, że przepis ten jeszcze nie znalazł się na blogu. Musiałam zadzwonić do rodziców. Nie to żebym miała jakieś obiekcje, pogadaliśmy sobie, ale jednak jest to jeden z najprostszych przepisów świata. Więc żeby więcej sobie nie robić wstydu, niniejszym zamieszczam.



Składniki:
Główka młodej kapusty
Pęczek koperku
Cebula
Masło
Śmietana
Sól, pieprz

Sposób przygotowania:
Poszatkować kapustę, pokroić cebulę. W garnku rozpuścić masło, na nim zeszklić cebulę, dodać kapustę i gotować na wolnym ogniu aż zmięknie. Dość łatwo ją przypalić, więc warto korzystać z garnka z grubym dnem lub podkładki oraz dolać odrobinę wody na początek, potem się odparuje. Gdy kapusta będzie miękka rozmieszać w kubeczku śmietanę z sokiem spod kapusty, żeby się śmietana nie zwarzyła, dodać pokrojony koperek, wyłączyć. Wsuwać.

Zielony chłodnik



Również stary rodzinny przepis. Nie mogę uwierzyć że go nie ma, bo od czasu jak istnieje ten blog robiłam go milion razy. W każde lato. W tym roku już dwa razy. Naprawiam błąd, choć pewnie za chwilę okaże się, że źle szukałam i chłodnik już tu jest ;) Od kiedy mam malakser, zrobienie tej zupy trwa bardzo krótko. Mniam, mniam. 


Składniki:
2 ogórki długie / 4 gruntowe
Ząbek czosnku (lub kilka jak ktoś lubi)
2 kubki kefiru / kwaśnego mleka
Pęczek koperku
Kilka kropel oliwy

Sposób przygotowania:
Obrać ogórki, zetrzeć na grubych oczkach na tarce lub w malakserze. Dodać kefir, wcisnąć czosnek, dodać pokrojony koperek, wymieszać, polać kilkoma kroplami oliwy.
Można podać z jajkiem na twardo lub z chlebem

I jeszcze jedna fotka just for fun ;)