środa, 10 grudnia 2014

Łopatka wieprzowa ze skandynawskiego lasu / Pork blade from the scandinavian forest

Scroll down for English

Romantyczna nazwa, nie? A prawda jest brutalna - tym razem poszłam na łatwiznę i do pieczenia mięsa na wędlinę użyłam gotowej przyprawy, którą sobie przywiozłam z Finlandii - Scandinavian Forest. Niemniej w związku z tym, że wszystkie jej składniki są bez problemu do dostania w Polsce, można sobie taką łopatkę zrobić w domu, tylko zajmie to więcej czasu niż mnie. Przy okazji zapodaję smutną refleksję na temat jakości mięsa z popularnego supermarketu. Jak widać na zdjęciu mięso pływa w sosie. A sosu tam żadnego nie było, gdy wsadzałam ją do pieca. No może troszkę wina z marynaty. Za to mięso skurczyło się o połowę. Ale marynowanie przez 24 godziny uczyniło cuda - mięso jest pyszne.

Składniki:
łopatka wieprzowa
sól
rozmaryn
przyprawa scandinavian forest (lub: pieprz czarny, sól, jałowiec, czosnek, grzyby (niestety niesprecyzowane, ale raczej nie halucynogenne, wielka kupa papierów do ogarnięcia w pracy niestety była realna ;) zioła - pietruszka, pozmaryn, tymianek, różowy pieprz, ziarna kolendry, kwasek cytrynowy, liść laurowy, do tego mniamuśny środek antyzbrylający, ale możecie go pominąć)
wino czerwone półwytrawne
łyżka miodu

Sposób przygotowania:
Mięso natrzeć solą, posypać obficie przyprawą, poprawić rozmarynem, wlać wino, dodać miód, miód wymieszać z winem i kilka razy obtoczyć całość w winnej mieszance, przykryć folią spożywczą i wstawić do lodówki na 24 godziny. Piec w temperaturze 180 stopni około godzinę na każdy kilogram mięsa.



Romantic name, isn't it? But the truth is brutal - I went the easy way and used the ready made spice which I bought in Finland - the Scandinavian Forest, to prepare meat for sandwiches. Because all the ingredients mixed in the spice are easy to buy in Poland, you can make your own pork blade, but it will take a bit longer. By the way I found out the sad true about the meat sold in the popular discount shop. As you can see at the photo, the meat is covered in sauce. But there wasn't any when I put the meat into the oven. Oh maybe a little bit of wine. And the piece of meat is half smaller. But anyway 24 hours in the fridge made miracles, the meat is great.

Ingredients:
pork blade
salt
rosemary
scandinavian forest spice (or: black pepper, salt, juniper, garlic, mushroom (unfortunately unspecified type, but rather not the hallucinogenic, the huge pile of papers to take care of in my job was unfortunately real ;) herbs: parsley, rosemary, thyme, rose pepper, coriander, lemon acid, bay leaves, plus the tastiest: anti-caking agent (is that the real English name?) but you can omit it).
semi-dry red wine.
tablespoon honey

Method:
Sprinkle meat with salt, the spice and extra rosemary, pour a bit of wine and honey, mix wine with honey and cover the meat. Cover the bowl with meat with cling film and leave in the fridge for 24 hours. Roast about 1 hour per 1 kilo in 180 degrees.

wtorek, 9 grudnia 2014

Zupa rybna i jak zostać MacGyverem / Fish soup and how to be MacGyver

Scroll down for English
 
Przepis pochodzi od mojej mamy, która wymyśliła go podczas rejsu po Mazurach. Zupa ta wyjątkowo przypadła mi do gustu, choć dotąd nie przepadałam za żadną zupą rybną. Jej zaletą jest to, że można użyć do niej różnych rodzajów ryby, choć oczywiście najlepszy wywar wyjdzie z tych najgorszych kawałków, ości, płetw, oczyszczonych łbów. Ja użyłam tym razem porcji mniejszych ryb. Ryby podzieliłam na pół, przy czym te mniejsze egzemplarze trafiły do wywaru, a większe pływają sobie w zupie. Zdjęcie wyszło czarująco paskudne, więc nie będę Was straszyć.

Składniki:
kilka mniejszych oczyszczonych ryb lub płetwy, kręgosłupy i/lub oczyszczony łeb z większej ryby
liść laurowy
ziele angielskie
marchewka 
pietruszka
seler
cebula
3 ząbki czosnku
sól
vegeta
pieprz
koperek
pozostała ryba wcześniej zasolona (u mnie solenie miało miejsce przy rozpoczęciu gotowania, idealnym rozwiązaniem jest pozostawienie ryby w soli na noc)
ilość składników zależy od tego co mamy i ile osób chcemy nakarmić.

Sposób przygotowania:
Rybę na wywar wrzucić do garnka, zalać wodą, dodać liść laurowy i ziele angielskie, trochę vegety (lub soli), gotować do miękkości. Trwa to dość krótko. Po tym czasie ryby wyjąć (ja swoje obrałam z kręgosłupów i wrzuciłam potem do gotowej zupy) W tym samym czasie, na patelni przesmażyć cebulę pokrojoną w kostkę i pokrojony w plasterki czosnek. Dodać pokrojone w plasterki marchew, pietruszkę i seler, przesmażyć.  Dorzucić do garnka z wywarem i gotować do miękkości. Dodać pozostałą rybę, gotować 5-7 minut (inaczej się rozleci), szczodrze posypać pieprzem, jeżeli jest taka potrzeba dodać odrobinę soli, pokrojone w plasterki 2 ząbki czosnku i pęczek koperku. Zupa jest gotowa.

Pamiętacie MacGyvera i helikoptery ze spinaczy biurowych? Otóż dziś znalazłam się w podobnej sytuacji. Gdy już zaczęłam gotowanie okazało się, że nie mam pietruszki korzeniowej. Ostatni posiłek niemojej produkcji był przepyszny, ale (jak uświadomiłam sobie za późno) zawierał całą dostępną w domu pietruszkę. Co zrobiłam? Pietruszkę zrobiłam z selera :) Po prostu dałam nieco więcej korzenia selera i różnicy specjalnie nie widać. To znaczy ja ją lekko czuję, ale to dlatego, że wiem czego się spodziewać.



This recipe was first prepared by my mum, who created it during the cruise on Mazury lakes. I found the soup very tasty although I never liked fish soups very much. The main advantage of this soup is that you can use any kind of fish. Of course the best broth you can prepare from the worst pieces: bones, fins, gut head. This time I used small fish. I divided a portion into two, and the part with smaller fish I used to prepare broth and bigger to look nice in a soup. The photo is terrible, so I haven't put it, I didn't like to scare you ;)

Ingredients:
few small fish or fins, heads etc. from bigger fish
bay leave
allspice
carrot
parsley root
celery root
onion
3 garlic cloves
salt
pepper
dil
remaining part of fish, salted

Method:
Put  first part of fish into a pot, add bay leave, allspice and salt (you can use salt with dried vegetables - the multipurpose spice) and cook until fish is tender. It takes very short time. Take the fish out of the pot and bone them. Throw out the bones and leave the meat, you can add it in the end to the soup. At the same time, fry pieces of onion and pieces of garlic on a pan, then add carrot, parsley root and celery root cut into slices. Cook until vegetables are soft. Add the remaining part of fish and cook 5-7 min. Sprinkle with salt (check before if it is needed) pepper. Cut the dil into small pieces and add it to the soup. The soup is ready to serve.

Do you remember MacGyver and helicopter made from the office clips? I found myself today in a similar situation. When I've already started cooking, I found out, that I forgot to buy a parsley root. The last dish prepared not by me was excellent, but it contained every piece of parsley I had at home. So, what have I done? I made a parsley from the celery :) - I just put a little bit more of the celery to the soup. I can feel the difference, because I know the trick and tried before the soup made by my mum, but I think that, if you don't know, you will never find out.

niedziela, 23 listopada 2014

Gotuj sprytnie jak Jamie i problem wywaru / Save with Jamie and the broth problem

Scroll down for English

Ze wszystkich książek kucharskich jakie mam, najczęściej użytkuję książki Jamiego. Potrawy są proste, składniki też, w zasadzie większość bez problemu dostępna w Polsce, a przepisy łatwo poddają się modyfikacjom (co w książkach kucharskich cenię najbardziej, bo po co mam iść do sklepu skoro brakuje mi zaledwie połowy składników planowanego dania ;)) Najczęściej korzystałam z książki: Każdy może gotować (co oczywiście jest bezpośrednim, jakże wiernym tłumaczeniem angielskiego tytułu Ministry of Food), a ostatnio dorobiłam się "Gotuj sprytnie jak Jamie" (dalej nie wiem co jest złego w tytule "Oszczędzaj z Jamiem"). Naprawdę fajne te przepisy. Być może dla nieprzyzwyczajonego oka ciągłe zachwyty nad każdym kawałkiem pożywienia są ciężkostrawne, ale ja nie przywiązuję do tego wielkiej wagi, w końcu i tak sama ocenię czy coś jest gorgeous czy nie ;)

Jest jednak jedna rzecz, która spędza mi sen z powiek: KOSTKI BULIONOWE. 
Obie książki, które mam są dedykowane konkretnym potrzebom: raz ludziom, którzy nigdy nie gotowali i w związku z tym mają szansę w czterdziestym roku życia umrzeć z powodu zdrowotnych nastepstw otyłości, a druga dla ludzi, którzy chcą (lub muszą) oszczędzać i nie chcą wyrzucać jedzenia. Chwalebne powody. Czemu zatem w żadnej z nich nie została ujęta zdrowa i tania alternatywa dla kostki? 

Domowo robiony wywar ma same zalety:
+ zawiera prawdziwe świeże warzywa (marchewkę, pietruszkę, seler i cebulę - słowem nic skomplikowanego ani drogiego)
+ najlepszy jest gdy robi się go z najtańszych kawałków mięsa (kości wieprzowe lub wołowe, korpusy kurze, rybie płetwy lub małe ościste rybki, a nawet z same warzywa z łyżką masła, by nie tracić mikroelementów rozpuszczalnych w tłuszczach)
+ do każdej potrawy można dostosować tak rodzaj, jak i moc wywaru
+ domowy wywar świetnie się mrozi - jeżeli naprawdę nie masz czasu, żeby pół godziny poświęcić na wywar, możesz zrobić więcej i zamrozić w woreczkach po pół litra - ale średnio wierzę w ten brak czasu, wywarowi nic nie będzie, możesz włączyć i zająć się czymś innym, dokąd całą woda nie wyparuje, wszystko jest ok ;)

Dlaczego zatem, chociażby na końcu żadnej z książek, nawet tam, gdzie był cały rozdział o zupach, nie było nawet przypisu o wywarze? Jasne, jeżeli mamy dodać troszkę do mięsa, sprawa robi się trudniejsza, ale pojawił się sposób na zioła w maśle lub oliwie, mrożone w małych porcjach, więc aż prosiło się dodanie dwóch słów o mrożeniu w podobny sposób wywaru. Czy to znaczy, że w Wielkiej Brytanii nikt już nie potrafi zrobić zupy całkiem sam? Nawet kucharz - celebryta? Nie wierzę.

Na wszelki wypadek powtórzę mój przepis:

Składniki:
1. kość (wołowa, wieprzowa, cielęca) - może być wędzona, do niektórych zup lub 
korpus (2-3 skrzydełka) z kurczaka lub 
odpowiednio przygotowany rybi łeb (nie polecam początkującym, sama nie umiem, robię tylko gdy tata przygotuje mi łeb), płetwy, lub po prostu małe ościste rybki lub
 łyżka masła.
2. warzywa: marchewka, pietruszka, kawałek selera korzeniowego, cebula (po 1 sztuce, ewentualnie z lekką przewagą marchewki, lub innego ulubionego warzywa)
3. woda
4. sól

Sposób przygotowania:
Wywar na mięsie lub rybie: do garnka wsadzić mięso lub rybę, zalać wodą, tak by przykryła, gotować pod przykryciem do miękkości. Dodać warzywa, marchewkę i pietruszkę przekrojone na wzdłuż na pół, jak bardzo duże to na 4 części, kawałek selera w całości, całą cebulę. Gotować do miękkości warzyw. Dodać sól. 
W przypadku wywaru warzywnego, najpierw ugotować warzywa i w trakcie dodać łyzkę masła.

Żadna filozofia. A jak ktoś ma dużą zamrażarkę, to może zrobić od razu po 5 litrów z każdego rodzaju, będzie mieć na 2 miesiące różnorodnych zup, sosów i czego tylko dusza zapragnie.

Co o tym myślisz? Czy używasz kostek, a jeśli tak, dlaczego? Czy przydał Ci się mój post? Skomentuj, udostepnij stosuj. To moja krucjata, na rzecz wywaru ;)

do wywaru zużyję: całą kość lub pół (ta jest wędzona), całą marchewkę, pół pietruszki, kawałek selera (już niego powstały dwie zupy) i całą cebulę / I'll use for a broth: whole or 1/2 of bone (this one is smoked), whole carrot, 1/2 parsley, piece of celery (2 soups were already made from this celery, so I will probably use it whole winter ;))

From all of my cookbooks, the most ofted used are Jamies books. Recipies are simple, ingredients as well, most of them could be bought easily in Poland and the recipies could be easily modified (I really appreciate it in cookbooks, because why should I go to the shop if I only doesn't have half of the ingredients at home). I have used the most often from the book: "Ministry of food" and few weeks ago I've bought "Save with Jamie". Really nice recipies. Maybe for the person who is not used to Jamie's enthusiastic style, all those "gorgeous" remarks could be difficult to stand, I don't care about it, in the end I will be the one to judge if it is gorgeous or not ;)

However, there is one thing which rob me of my sleep: STOCK CUBES.
Both books, I have are dedicated to specific needs, first to people who never cooked, so they have a good chance to be dead from the diabetes and other results of obesity in their fourties, and the second one for people who wants (or have to) to save money and doesn't want to throw out food. Worthy intentions. Why then, in any of those books, a healthy and cheap alternative for stock cubes is not even mentioned?

More over home- made broth have only good points:
+ it consist of fresh vegetables (carrot, parsley root, celery root, onion - nothing complicated or expensieve, well maybe apart from parley, I know that the root should be called parsnip, but it also means a different vege, which looks the same but tastes differently - how could you identify?)
+ the best is from the cheapest types of meat (the pork, beef, veal bones) chicken corpses or wings, fish prepared heads and fins or just small bony fish, or even only vegetables with tablespoon of butter, which is needed because otherwise you loose all of the micro elements which need fat to be assimilate,
+ you can adapt the type and strength of your broth to the dish
+ home-made broth can be easily frozen - if you really don't have half an hour to make a broth, you can make more once and freeze it in 0,5 litre portions - ut I really don't believe in this lack of time, you can turn on the heat under the pot and go to do something else, unless you allow whole water to evaporate, everything will be ok ;)

Why then, in any of these books, even this one with the whole chapter about soups, there is no footnote about broth? Of course it is more difficult if you need just few drops to use with meat or sauce, but in the other book there are tips about freezing herbs in butter or olive oil in small cubes, why not broth then? Is that means that in the UK no one can make make a proper soup from the beginning to the end? Even the celebrity-chef? I don't believe it!

But if you need a good recipe for one I give you mine:

Ingredients:
1. bone (pork, beef, veal) - may be smoked to some soups or
chicken corpse (2-3 wings) or
properly prepared fish head, fins or small bony fish (I don't recommend the head to beginners, I can't prepare it for cooking, so I'm doing it only when my dad prepare it for me) or
tablespoon of butter
2. vegetables: carrot, parsley root, piece of celery root, onion (1 of each, maybe more carrot)
3. water
4. salt

Method:
Meat or fish broth: put the meat / fish into the pot and pour water to cover, cook covered until the meat is tender. Add vegetables: carrots and parsley may be cut along in 2 or 4 (if big) and the rest just peeled. Cook until vegies are soft. Add salt. 

That's all. If you have a big freezer, you can make 5 litre of each type at once and freeze it in portions, 0,5 litre each. You will have broth for 2 months of soups, sauces or whatever you want.

What do you think about it? Are you using stock cubes, and if yes - why? Did you like my post? Leave a comment, share it, use it. It is my crusade to make home-made broth more popular ;).

sobota, 22 listopada 2014

Jesienna super sałatka / Great autumn salad

Ten przepis jak zwykle powstał przypadkiem. W lodówce siedział już od paru dni jarmuż i rozpaczliwie domagał się przerobienia, na blasze tkwiła upieczona dynia zajmując pół kuchni, a mnie ogarniała coraz większa irytacja, że najpierw potykam się o dynię, a potem oglądam smutny jarmuż, z którym nie wiem co zrobić.

Składniki:
jarmuż
pieczona dynia hokkaido (może być po prostu z masłem lub z przyprawami: papryką w płatkach i czosnkiem, choć do sałatki lepsza jest z samym masłem)
kilka suszonych pomidorów (ja używam suchych, moczonych w wodzie)
garść słonecznika
oliwa
ocet balsamiczny
papryka chilli lub inna ostra w płatkach
pieprz kolorowy świeżo tłuczony
sól

Sposób przygotowania:
Jarmuż sparzyć lub ugotować (zależy od jarmużu, młode górne listki mogą być jedzone całkiem na surowo, pozostałe sparzone, a gdy macie taki z kawałkami łodyżek, jaki można teraz dostać pakowany w sklepach, bez obgotowania się nie obejdzie). Odcedzić, wystudzić, dodać pokrojoną w kostkę dynię i suszone pomidory, do oliwy wlać trochę octu balsamicznego (robię to na oko, ale wychodzi tak około 1-1,5 łyżeczki octu na ok. 1/3 szklanki oliwy) do oliwy dodać przyprawy, wymieszać polać sałatkę, posypać słonecznikiem.

Może spokojnie leżeć chwilę w lodówce, a nawet być podana na drugi dzień.

This recipe came to my mind as always by accident. The curly kale was kept in a fridge from few days and already started crying to be processed. On a baking tin I had baked pumpkin, occupying half of the kitchen, and I was more and more irritated, when I had been having to walk around it, and then watching in the fridge the sad curly kale and having no idea what to do with it.

Ingredients:
curly kale
baked pumpkin hokkaido (may be baked just with butter or with spices: chilli pepper, garlic, but I think for this salad better is one only with butter),
few dried tomatoes (I use without olive, and I soak them in water first)
handful sunflower seeds
olive oil
balsamic vinegar
chilli pepper (or another hot) flakes
mixed pepper (black, red, green, white - if you don't have black is enough)
salt

Method:
Scald or cook the curly kale (it depends on kale you have, young small leaves could be eaten raw, the rest scalded, but if you have leaves together with stalks, it would be better to cook them). Drain and leave to cool down, add pumpkin cut into cubes, dried tomatoes in pieces. Add balsamic vinegar to the olive oil (about 1-1,5 teaspoon of vinegar to about 1/3 glass olive oil), add spices, stir, and pour over the salad, sprinkle the sunflower seeds on the top.

You can keep it in a fridge for few hours or even serve next day.

wtorek, 11 listopada 2014

Prosty przepis na rybę / Simple recipe for fish

Scroll down for English

Często to robię, bo przygotowanie trwa parę minut, plus pieczenie, też krótkie. Pyszny obiad w pół godziny (wraz z wypadem do sklepu).

Składniki:
ryba (pstrąg, dorada, labraks - cała lub filet)
świeży rozmaryn
czosnek
sok z cytryny
masło

Sposób przygotowania:
Rybę wypatroszyć, umyć. Przygotować folię aluminiową długości odpowiedniej do zawinięcia ryby, na folię położyć masło (można posmarować), położyć rybę i obsypać ją solą, rozmarynem i czosnkiem pokrojonym w pasterki, dodać do środka sok z cytryny i jeszcze trochę masła. Zawinąć folię rogami do góry, żeby masło nie wypłynęło i ułożyć w naczyniu żaroodpornym (bo i tak wypłynie), piec w temp. 180 stopni 20-30 minut. Ryba jest gotowa, gdy przy kręgosłupie nie ma żadnych surowych kawałków (troszkę różnią się kolorem i konsystencją). 

W ten sposób (bez masła) można przygotować także rybę na parze.



I do it frequently, because preparation takes few minutes plus short baking. Excellent dinner in 0,5 h (with shopping ;)) 

Ingredients:
fish (trout, bream, labrax - whole or fillet)
fresh rosemary
garlic
lemon juice
butter

Method:
Eviscerate and wash the fish. Prepare aluminum foil long enough to wrap the fish, put butter on the foil, put fish on it, sprinkle with salt, rosemary and garlic cut into pieces, add lemon juice and more butter. Wrap the fish with edges up to prevent leaking and put on a tin (because it would leak anyway), bake in the oven preaheated to 180 Celsius degrees about 20-30 minutes. Check if the fish is ready somewhere near spine (raw meat has slightly different colour and texture).

You can use the method (without butter and foil) to prepare the fish on steam.

poniedziałek, 10 listopada 2014

Pankejków romans z blinami/Pancakes in love with blins

 Scroll down for English

Wiem, że miałam zamieszczać intensywnie przepisy wypróbowane już przed poprzednim egzaminem, a tu minął egzamin, zbliża się następny, a na blogu jeden przepis. Takie życie, gdy siedzi się bite osiem godzin dziennie przed komputerem. To już trzeba być uzależnionym (i mieć gałki oczne ze stali) żeby jeszcze chcieć włączać komputer po powrocie z pracy. 

Dziś przepis na zużycie nadmiaru zakwasu na chleb. Pochodzi z książki Hamelmana "Chleb", ale został przeze mnie z sukcesem zmodyfikowany, a rezultat bardzo zaskoczył. Kompletnie się tego nie spodziewałam, że ze słodkich naleśników wyjdzie mi coś w rodzaju blinów, najlepiej smakujących z pastą rybną, lub innym wytrawnym dodatkiem.

Składniki:
2 łyżki miodu\1 szklanka ciepłej wody
ok. łyżeczki soli
2 jajka
1 i 7/8 szklanki mąki chlebowej (dałam razową pszenną i żytnią i chyba również chlebową żytnią - generalnie co w ręce wpadło)
1 szklanka zaczynu pszennego (dałam zakwas żytni bo ten miałam na zbyciu)
1 i 1/2 łyczeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
6 łyżek stopionego masła

Sposób przygotowania:
Połączyć miód, wodę, sól i jajka, w drugiej misce odważyć odpowiednią ilość zaczynu. Obie miski powinny leżakować od 1h-12h w lodówce (bez tego czasu też wyjdą ale ponoć najsmaczniejsze są gdy przestoją min. 1h, 12h to max po którym ciasto może się zepsuć. przed smażeniem do miski z wodą miodem i jajkami dodać proszek do pieczenia sodę i roztopione masło, a następnie zaczyn, wymieszać tylko do połączenia składników. Jeżeli używacie mąki razowej, która bardziej wchłania wodę, może okazać się, że trzeba będzie jej trochę dolać. 

Smażyć krótko na każdej stronie, podawać, w zależności od tego co wyjdzie, ze słodkimi lub wytrawnymi dodatkami.



I know, I should have put the recipes which I tried before my previous exam, and now the next exam is coming and I still have one recipe on my blog. That's a life, when you sit full eight hours in front the computer at the job. You have to be addicted (and having eyeballs made of steel) to turn on the computer after coming back home.

Today there is a recipe to use sourdough when you have too much. The recipe comes form the book "Bread" by Hamelman, but I have successfully modified it, with a surprising result. I haven't expected it, that from the recipe for sth which should be a sweet pancake I would make a blin-like pancake, which tastes the best with fish spread or other not sweet additions.

Ingredients:
2 tablespoon honey
1 glass warm water
1 teaspoon salt
2 eggs
1 and 7/8 glass bread flour (I put wheat and rye wholegrain flour and probably also rye bread flour - generally speaking what I had on hand)
1 glass of wheat sourdough (I had rye)
1 1/2 teaspoon baking powder
1/2 teaspoon baking soda
6 tablespoon melted butter

Method:
Mix honey, water, salt and eggs in one bowl, in another put the sourdough, both put into the fridge for 1-12 hours (without these hours in the fridge they would also be well, but the taste is better when you leave it for a while, after more than 12 h the batter could spoil. Before frying add to the first bowl thee baking powder, baking soda and butter, then add sourdough. Stir the batter shortly only until combined. Fry. The wholegrain flour sometimes need a bit more water than the plain one, so if it happens, just add a bit more water.

piątek, 3 października 2014

Tarta gruszkowo - śliwkowa z migdałową kruszonką/ Pear-plum tart under the almond crumble topping

 Scroll down for English

Przepis pochodzi z bloga to Pestka i był mi wielką pomocą w nadmiarze gruszek oraz śliwek, które ściągały całe tabuny muszek owocówek. Jak zobaczyłam, to podobnie jak wszyscy byłam zachwycona propozycją. Bo gruszki, bo śliwki, bo migdały och i ach. Może to dlatego, że nastawiłam się na kulinarną ekstazę, to efekt mnie nie zachwycił. Ciasto było smaczne (po raz pierwszy udało mi się kruche przenieść w całości do tortownicy) ale jadałam już lepsze ciasta. Nie wiem, może to moje lenistwo, które powiedziało what? mam obierać gruszki? No way! Ale efekt był dość smaczny by się nim podzielić i super się prezentuje na zdjęciach (nawet robionych komórką ;)).

Przepis podaję za autorką "to Pestki!" z moimi modyfikacjami w nawiasach kwadratowych, jako że autorka używa okrągłych. Zdjęcia moje własne, ale zajrzyjcie do to Pestki, bo jej foty są prześliczne.


Składniki:
  • 100g mąki pszennej
  • 100g mąki krupczatki
  • 100g masła
  • 50g cukru pudru
  • 1 jajko + 1 żółtko
  • ok. 6 gruszek,[dałam ile weszło na warstwę]
  • ok. 1/2 kg śliwek [jak wyżej]
  • cynamon
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 łyżki powideł (użyłam śliwkowych) [a ja renklodowych, bo takie miałam otwarte, ale śliwkowe byłyby lepsze - kwaśniejsze]
na kruszonkę:
  • 70g mąki pszennej
  • 30g mąki krupczatki
  • 50g cukru brązowego (lub innego)
  • 50g masła
  • 30g płatków migdałowych
  • szczypta soli

1. Obydwie mąki, razem z proszkiem do pieczenia, przesiewamy na stolnicę. Dodajemy schłodzone masło i siekamy na małe kawałeczki. Następnie dodajemy jajko i żółtko oraz przesiany cukier puder. Wyrabiamy ciasto - niezbyt długo, jedynie do dokładnego połączenia składników. Owijamy je folią i wkładamy do lodówki na kilka chwil żeby się schłodziło. 

2. Gruszki obieramy [jestem zbyt leniwa] i kroimy na plastry średniej grubości. Śliwki pozbawiamy pestek i kroimy na ćwiartki. 

3. Formę na tartę (użyłam formy o średnicy 26 cm) wysmarowaną masłem [użyłam tortownicy o średnicy chyba ponad 26 cm którą wyłożyłam papierem do pieczenia], dokładnie wykładamy schłodzonym ciastem, które można wcześniej delikatnie rozwałkować a następnie ponaciągać ciasto w formie palcami. 

4. Ciasto smarujemy powidłami, a następnie wykładamy równomiernie plastry gruszek. Kolejna warstwa to śliwki, ułożone skórkami do dołu. Posypujemy całość szczyptą cynamonu. 

5. Przygotowujemy kruszonkę: suche składniki mieszamy, zimne masło kroimy na drobniejsze kawałki. Palcami mieszamy, rozcieramy wszystko, aż uzyskamy strukturę kruszonki. Taką piękną kruszonką posypujemy naszą tartę i jest gotowa do pieczenia.

Pieczemy w temperaturze 180 stopni (grzanie górne i dolne) ok. 40 minut, do zarumienienia kruszonki.
[u mnie pieczenie trwało ze dwa razy dłużej, kruszonka za nic nie chciała się zarumienić, a po wyjęciu środek ciasta nadal mógł być dłużej w piecu - chyba nawala mi dolna grzałka]

The recipe comes from  the blog to Pestka and it was a big help when I had more than enough pears and plums and fruit flies together with them. When I saw the recipe, I was excited as much as all of the other people who posted the comments under the recipe - you know pears, plum almonds oh and oh. So maybe because I've expected a culinary ecstasy, the result wasn't so great. The tart was tasty (and for the first time I could transfer it to the springform pan at once) but I've eaten better cakes before. I don't know, maybe it's because of laziness which said: what? I should peel the pears? no way! But in the end the result was tasty enough to share it and looks very nice on photos (even made by mobile phone).

The recipe is rewritten directly from the blog 'to Pestka!" (the blog is obviously in Polish, so I will translate it with my own changes). The photos are mine, but I recommend you to visit the mentioned blog, for it's great photos.


Ingredients:
100g wheat flour
100g high gluten flour (Polish krupczatka)
100g butter
50g icing sugar
1 egg + 1 egg yolk
about 6 pears 
about 1/2 kilo plums
cinnamon
1/2 teaspoon baking powder
2 tablespoons plum jam

for crumble
70 g wheat flour
30 g high gluten flour
50 g brown sugar
50 g butter
30 g almond pieces
pinch of salt

Mix the flours, baking powder, add cold butter and cut into small pieces (it keeps tart cold) add egg and yolk and icing sugar, make a pastry (not for too long, tart doesn't like it), and put into the fridge for at least 0,5h. After that, put 2 tablespoons of plum jam on the pastry, then cut pears into slices (the author of the original recipe said that pears should be peeled - I'm too lazy),  and put on the jam. The next step is stoning plums and putting pieces on the pears, sprinkle with cinnamon. Make the crumble from all the left ingredients and put on the tart. Tart should be baked about 40 minutes in the oven preheated to 180 Celsius degrees (my tart wasn't so nice, I had to keep the tart for nearly 2 hours because the crumble didn't like to brown (and actually it would be good to keep it even longer - probably the lower heater in my oven is broken).

środa, 10 września 2014

Smalec/Lard

Mówiłam już, że mam się uczyć? Ale siła wyższa mnie zmusiła, a był nią kolega z innego kraju, który bardzo potrzebuje przepisu na smalec :) No to spieszę podać, tym bardziej, że prosił już o to chwilę temu, no ale jak mam egzamin na karku to wolę w ogóle nie włączać komputera jak nie muszę, bo kończy się to godzinami na necie i dużymi lukami w wiedzy, które przy ponad 400 zagadnieniach do wkucia i losowym systemie przydziału zagadnień (zero opcji eliminowania - to za proste to nie będzie, to za trudne to nie będzie, bo będzie wszystko, jedyną opcją jest modlitwa o szczęście w losowaniu ;)) No ale, żeby szybko wrócić do pracy, trzeba szybko podawać przepis. Jest to przepis mojego taty, posiada wielu wiernych fanów :) Na robienie smalcu celem wrzucenia zdjęcia jest zdecydowanie za gorąco.

Składniki:
wędzone podgardle
słonina
boczek (jeżeli podgardle było wędzone to zwykły, jeżeli nie, to wędzony)
smalec w kostkach (myslę, że gdy nie da się dostać smalcu w kostkach, to więcej słoniny będzie ok, ale nie mam pewności)

Wariacje:
* z cebulą: cebula, sól, vegeta, kminek
* z ziołami: kminek mielony, majeranek (można eksperymentować z innymi)

Sposób przygotowania:
Kostki smalcu wrzucić do gara, na to pokrojone w kostkę 1-2 cm podgardle, słoninę i boczek. Smażyć aż wytopią się skwarki.
Z cebulą: chochlą nabrać tłuszczu z gara na patelnię, w tym tłuszczu smażyć cebulę, gotową dodać do całości. Gotowanie jej w garze z mięsem nie jest dobrym pomysłem, albo cebula będzie nie taka jak trzeba albo boczek, bardzo trudno złapać właściwy moment.

Pakować do słoików. Czas przechowywania ziołowego jest trochę krótszy niż cebulowego, więc taka też powinna być kolejność spożycia ;)

Have I told you that I should be learning right now? But it was a force majeure - my friend from another country who need a recipe for lard :) So I have to give him one, what's more, he asked me some time ago, but when I have exams to take, I don't like to turn on the computer, it always end in the same way - I'm sitting hours in the Internet and doing nothing for my exam.  And it is not a good tactic when I have over 400 topics to cover and no way of eliminating - this is too easy, that is too long because every topic will be given and you can only pray to have luck in drawing questions to answer. So I should give the recipe fast to go back to my books. It is my dad's recipe and has a lot of true fans. Unfortunately it's too hot to prepare lard to upload pictures.

Ingredients:
smoked chap
a flitch of pork fat (or more)
bacon (may be smoked if the chap is not - one piece of meat should be smoked)
lard in packets (if it is impossible to buy lard in packets, you can try with more pork fat, but I'm not sure if it would work out).

Variations:
with onion: onion, salt, multipurpose spice (dried vegetables +salt) - not necessarily, ground caraway seeds
with herbs: ground caraway seeds, marjoram 

Method:
Put lard into a pot, cut meat and fat into 1-2 cm cubes, add to the pot and fry until you find nice scratchings in the pot. 
With onion: take some fat from the pot using a ladle and   pour it to the saucepan, add onion which is cut into pieces and fry it, when it is ready, add it too the lard. It isn't a good idea to fry onion together with meat - either onion or meat wouldn't be well prepared, it is very difficult to catch the right moment.

Put into jars. You can keep lard with onion longer than lard with herbs, so if you make both variations, herbs should be eaten first.

poniedziałek, 8 września 2014

Powidła śliwkowe/Plum jam

Scroll down for English
 
Nie powinnam zajmować się teraz blogiem, bo szybkimi krokami zbliża się najgorszy egzamin w tym roku, a całkiem możliwe, że w całym dotychczasowym moim życiu. Nie powiem, że w życiu w ogóle, bo czeka mnie jeszcze gorszy, ale nie ma co myśleć o kolejnym, jak jeszcze ten przede mną. W dodatku zamieniłam się terminem, żeby mieć go wcześniej (bo na później miałam wielkie plany - z planów nic nie wyszło,a ja zostałam z egzaminem miesiąc wcześniej). Ale na osłodę życia podam przepis tym razem na powidła śliwkowe, które robiłam jakiś czas temu oraz na pasteryzację na skróty (jeszcze większe skróty niż w poprzednim poście)

Składniki:
śliwki
cukier

Sposób przygotowania:
Wydrylować śliwki, zasypać cukrem, tak, żeby puściły sok. Po około godzinie - dwóch postawić w garnku z grubym dnem na najmniejszym możliwym ogniu, gotować aż konsystencja będzie Wam odpowiadać. W trakcie można dodać cukru, jeżeli uznacie, że powidła są za kwaśne. Moje były z bardzo kwaśnych śliwek, więc na 5 kilo śliwek weszło około 0,5 kg cukru, ale generalnie nie jestem fanką dużej ilości cukru w przetworach.

Pasteryzacja:
Gdy mój tata (rodzinny mistrz przetworów) usłyszał przepis na pasteryzację Bei, o którym pisałam w poprzednim poście, uznał, że zdecydowanie szkoda czasu na tak skomplikowane przepisy, a i niebezpieczne to jest, bo przecież można się poparzyć ;). Polecił mi przepis znacznie prostszy (czy lepszy, trudno stwierdzić, okaże się):

Wstawić pełne, porządnie zakręcone słoiki do zimnego piekarnika, nastawić na 95 stopni, poczekać aż piekarnik się nagrzeje i od tego czasu liczyć około 35 minut (jeżeli się zapomni o tym i postoją dłużej to też nic się nie stanie), można wyjąc od razu i postawić do góry dnem lub studzić z uchylonymi drzwiczkami do pieca.


I definitely shouldn't update my blog now, because the worst possible exam scheduled for this year is coming on, very fast. I couldn't say it is the worst in my life because I will have one worse in close future, but it's not the right time to think about the other when I haven't passed the previous one yet. What's more, I exchanged the date of the exam with my friend, to have the exam earlier (I had great plans for later - the plans won't be accomplished and I still have the exam one month earlier). So, to make my life more sweet, I'll give you a recipe for plum jam, which I made some time ago and for easier pasteurization than I explained in the previous post.


Ingredients:
plums
sugar

Method:
Stone the plums, cover with sugar and leave for some time to make it fruity - about 1-2 hours. Then cook in a pot with a thick bottom on the lowest possible heat until the consistency will be correct (which simply means, that when you think, that this consistency would be nice to eat). You can add as much as you want, I don't like to add too much, but this time I had very sour plums, so for 5 kilos of plums I put about 0,5 kg of sugar.

Pasteurization:
When my dad (family's preserves master ;)) heard the Bea's recipe, I wrote in the previous post, he told me that it is definitely too time-consuming and too complicated to be used, not to mention, dangerous - you can scald your hand doing it ;). He gave me a simpler recipe (I don't know if it is better, I will check in winter, if the preserves are still good):

Put full, covered jars into a cold oven. Set the oven to 95 Celsius degrees, wait until it is hot, and from this moment keep the jars in the oven for about 35 minutes (if you forget to take them out, it's no problem - 35 minutes is enough but nothing wrong would happen, even if you will keep them in the oven for 2 hours). Take the jars out and leave them upside down to cool (if you don't have good kitchen gloves or are afraid to do that, you can leave them too cool in the ajarred oven.


poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Powidła renklodowe/Greengage jam

Bardzo dużo zebraliśmy tych renklod, całe wiadro i wszystkie mocno dojrzałe. Zjeść się wszystkich nie da. No to powidła. Pierwszy raz robiłam, ale spodobało mi się. W gruncie rzeczy przetwory to coś dla leniwych, wstawiam gar owoców, po 6 godzinach sprawdzam czy nie przywarło i tak to leci. Oczywiście gar musi mieć grube dno, dobrze sprawdza się też podkładka (albo jedno i drugie). 

Składniki:
Renklody
Cukier

Sposób przygotowania:
Owoce umyć, wrzucić do gara (nie drylować - z renklodami to męka), zasypać cukrem - ilość cukru zależy od stopnia dojrzałości owoców i osobistych preferencji, ale nie należy się zbytnio przejmować, zawsze lepiej wsypać mniej, najwyżej dosypie się w trakcie. Zasypane cukrem zostawić na dłuższy czas, aby puściły sok (np. 2h, ale jak nie miałam czasu to po 20 minutach włączyłam i też było dobrze - oczywiście sprawdziłam najpierw czy na dnie gara jest warstwa soku. Gotować w garnku z grubym dnem na najmniejszym możliwym gazie aż uzyskają odpowiednią konsystencję - od czasu do czasu przemieszać, sprawdzając czy nie przywarło, w trakcie mieszania wydłubać pestki - od ugotowanych śliwek odchodzą przyzwoicie.

Odnośnie pasteryzacji polecam Wam poradę z bloga Bea w Kuchni - w skrócie:
Bea poleca pasteryzacje w piekarniku, najpierw umyte i przeschnięte słoiczki włożyć do zimnego piekarnika i nastawić go na 120 - 130 stopni, żeby się nagrzały, od nagrzania wypiekać je przez około 20 minut, do rozgrzanych - używając rękawic i całej swej pomysłowości - wlewać gotowe przetwory, zakręcić i dalsze 20 minut pasteryzować (przy malusich słoiczkach niego krócej, przy wielkich odpowiednio dłużej). Zostawić słoiczki w piekarniku do wystygnięcia, przy lekko uchylonych drzwiczkach piekarnika. Dziś lub jutro wypróbuję po raz pierwszy poradę Bei, wszyscy polecają, więc myślę, że szczęśliwie rozpocznę moją przygodę z pasteryzacją (aczkolwiek mam pewne podejrzenia, że dolna grzałka w moim piecu nie działa - wszystkie spody wychodzą potwornie blade)...



We picked really a lot of greengages this year, bucketful and all of them the ripest. It was impossible to eat them all. So I decided to make jam. I made it first time, but I really liked it. All in all, I found out that jams are preserves for lazy people, you turn on the heat under the pot, after 6 hours come back to check if everything is ok (especially that the jam doesn't stick to the bottom of the pot) and it goes like that. Of course you have to choose the pot with thick bottom or use special metal pad (I don't know if the word actually applies to it - it's simply a round piece of metal, which you put under the pot), both would be the best.

Ingredients:
greengages
sugar

Method:
Wash the fruits, put them into the pot, don't stone them - it's too time-consuming with greengages, stones are stuck to the fruit very hard, sprinkle with sugar - the amount of sugar should be different for different kind of fruits, your own preference, you just have to check it on your own, but don't worry, it's better to use less, you can always add sth during the preparation. Fruits covered with sugar should stay for some time, about 2 hours to become juicy, but when I didn't have enough time, 20 minutes was also enough, I've only checked if the juice is on the bottom of the pot. Cook in the pot with thick bottom on the lowest possible heat, until you find the consistency correct. From time to time stir it, to check if it is not stuck. Then you can also remove stones, it's easier when the fruits are cooked.

About pasteurization, I found a really good advice on a blog "Bea w kuchni", because it is in Polish I will give you a short translation:
She advises to pasteurize in the oven, which is less problematic than in the pot. Wash the jars, let them dry, put into a cold oven, then heat it to 120-130 Celsius degrees and when it become hot, keep the jars in the oven 20 more minutes, after this time, put the hot jam into the jars (be careful, use kitchen gloves and all your creativity to stay intact ;)) cover the jars and pasteurize 20 more minutes (it can be a little less for really small jars, and more for big - 20 minutes is the time for standard jam jars). Leave the jars in the oven (with slightly open doors) until cold. Today or tomorrow, I will start my own pasteurizing adventure, I've seen a lot of enthusiastic comments about Bea's recipe, so I think it will be successful (but I'm a bit afraid - all of my last cakes had too white bottoms, it could be sth wrong with my oven's lower heater). Stay tunned to hear about the results.

sobota, 23 sierpnia 2014

Kompot renklodowy/Greengage compote

Scroll down for English

Rodzicom obrodziła renkloda akurat jak byli na wakacjach. Poprosili mnie grzecznie, czy nie mogłabym pozbierać. Mogłam, mogłam, a że renklody były już w stanie bardzo dojrzałym, trzeba było szybko działać. Powstał kompot i fantastyczne powidła renklodowe, a ja przekonałam się, że robienie przetworów jest fajne (choć nie pasteryzowałam, podpatrzyłam u taty, że jego nigdy niepasteryzowane przetwory spokojnie wytrzymują nawet parę lat - o ile zakrętka zassa póki są gorące). Dziś kompot.

Składniki:
renklody
woda 
cukier

Sposób przygotowania:
Do wyparzonych słoików wsadzić renklody, ile wejdzie, w garnku zagotować wodę z cukrem, ilość cukru zależna od słodyczy owoców, ja dałam po około 9 łyżek na 4 słoiki, ale moje owoce były bardzo słodkie. No ale zawsze lepiej kompot dosłodzić niż odsłodzić. Zalać renklody wrzącą wodą z cukrem. Zakręcić słoiki, odwrócić do góry nogami, żeby stały na zakrętce i czekać aż wystygną. Ambitni mogą zapasteryzować :)




The greengage in my parent's garden was plentiful this year, just at the moment they left for holidays. They kindly asked me, if I could pick the fruits. Of course I could, but the fruits were the rippest, so I had to act rather fast. I made a compote and really fantastic greengage jam and found out that it's cool to make my own preserves (I haven't pasteurised, I've noticed the preserves made by my dad are good even after few years and he never pasteurize - it only applies to a situation when the top it well screwed on and the cap is cancaved). So for today - compote.

Ingredients:
greengages
water
sugar

Method:
Put the greengages into the scalded jars, as many as you can not breaking the friuts, in the pot boil the water with sugar, the amount of sugar depends on how sweet are the fruits, mine were really sweet, so I put about 9 tablespoons of sugar for 4 jars. An advice for you: it's always better to add some sugar later than remove the dissolved sugar from the compote ;) Pour water to the jars, screw on the caps and place jars upside down to cool. If you are ambitious, you can pasteurize ;)

piątek, 22 sierpnia 2014

Tarta tatin/tarte tatin

Scroll down for English

Klasyczna tarta "do góry nogami", podobno wymyślona przez siostry Tatin, które prowadziły hotel gdzieś we Francji. Moja wersja nie jest klasyczna. Powinno być ciasto kruche, ale konia z rzędem temu kto nauczy mnie robić ciasto kruche, które da się rozwałkować i przenieść, tak żeby dało się nim przykryć tartę. Choć w sumie byłam blisko robiąc szarlotkę, pomysł z wałkowaniem ciasta na papierze do pieczenia i przenoszenie go w ten sposób. No i kruche miałam już w postaci szarlotki, więc co za dużo to niezdrowo. Tarta jest na cieście francuskim. Super pomysł, bardzo szybko i łatwo się robi. 

Jedyne co potrzebne do tej tarty (a niekoniecznie często spotykane) to patelnia (płytki rondel) który może być w całości wsadzony do piekarnika. U mnie posłużyła patelnia, która znajduje się w nagłówku bloga.

Składniki:
40 g masła
100 g cukru
jabłka podzielone na ćwiartki (tyle aby pokryły pojedynczą warstwą dno patelni)
ciasto francuskie

Sposób przygotowania:
Rozpuścić masło, wsypać cukier, gotować na wolnym ogniu aż zrobi się karmel (trzeba uważać żeby się nie spalił) na karmel wrzucić jabłka, nie mieszać ich zbyt intensywnie, tylko tyle, żeby pokryły się mniej więcej karmelem z obu stron, inaczej łatwo mogą się rozlecieć. Gdy jabłka są prawie miękkie/półtwarde wyłączyć gaz, poczekać aż się wystudzą, pokryć z wierzchu ciastem francuskim owijając też boki jabłek, wsadzić do piekarnika rozgrzanego do temp. podanej na opakowaniu (ok. 200 stopni) i piec zgodnie z instrukcją na opakowaniu (zwykle ok. 20 - 30 minut).



Classic "upside down" tart, apparently it was discovered by the sisters Tatin, who ran a restaurant somewhere in France. My version is not classic. It should be made on a tart pastry, but I would like to see the person who teach me how to prepare the tart pastry which could be roll out and carried to cover the apples. But I should admit, that I was rather close when I made an apple pie, and discovered the method with rolling out on a baking paper and carry the pastry on the paper. What's more I had this kind of pastry in apple pie, so it's enough. This tart is made on the French pastry. The great idea, very fast and easy to make.

The only thing absolutely needed for this tart (and not necessarily meet in many households) is a pan, you can put into the hot oven. I've used the pan you can find in the blog's headline

Ingredients:
40 g butter
100 g sugar
apples cut into quarters/eighths in the amount to cover the pan with single layer)
French pastry

Method:
Melt the butter on a pan, add sugar, cook over low heat until the caramel is made (you should be careful not to burn it), put apples inside, do not stir too much, only to cover apples in caramel, the pieces could smash. When the apples are semi-soft, let them cool down, then cover the apples with the pastry. Bake in the oven due to the instruction on the pastry box - usually it is 200 degrees and about 20-30 minutes.