poniedziałek, 8 września 2014

Powidła śliwkowe/Plum jam

Scroll down for English
 
Nie powinnam zajmować się teraz blogiem, bo szybkimi krokami zbliża się najgorszy egzamin w tym roku, a całkiem możliwe, że w całym dotychczasowym moim życiu. Nie powiem, że w życiu w ogóle, bo czeka mnie jeszcze gorszy, ale nie ma co myśleć o kolejnym, jak jeszcze ten przede mną. W dodatku zamieniłam się terminem, żeby mieć go wcześniej (bo na później miałam wielkie plany - z planów nic nie wyszło,a ja zostałam z egzaminem miesiąc wcześniej). Ale na osłodę życia podam przepis tym razem na powidła śliwkowe, które robiłam jakiś czas temu oraz na pasteryzację na skróty (jeszcze większe skróty niż w poprzednim poście)

Składniki:
śliwki
cukier

Sposób przygotowania:
Wydrylować śliwki, zasypać cukrem, tak, żeby puściły sok. Po około godzinie - dwóch postawić w garnku z grubym dnem na najmniejszym możliwym ogniu, gotować aż konsystencja będzie Wam odpowiadać. W trakcie można dodać cukru, jeżeli uznacie, że powidła są za kwaśne. Moje były z bardzo kwaśnych śliwek, więc na 5 kilo śliwek weszło około 0,5 kg cukru, ale generalnie nie jestem fanką dużej ilości cukru w przetworach.

Pasteryzacja:
Gdy mój tata (rodzinny mistrz przetworów) usłyszał przepis na pasteryzację Bei, o którym pisałam w poprzednim poście, uznał, że zdecydowanie szkoda czasu na tak skomplikowane przepisy, a i niebezpieczne to jest, bo przecież można się poparzyć ;). Polecił mi przepis znacznie prostszy (czy lepszy, trudno stwierdzić, okaże się):

Wstawić pełne, porządnie zakręcone słoiki do zimnego piekarnika, nastawić na 95 stopni, poczekać aż piekarnik się nagrzeje i od tego czasu liczyć około 35 minut (jeżeli się zapomni o tym i postoją dłużej to też nic się nie stanie), można wyjąc od razu i postawić do góry dnem lub studzić z uchylonymi drzwiczkami do pieca.


I definitely shouldn't update my blog now, because the worst possible exam scheduled for this year is coming on, very fast. I couldn't say it is the worst in my life because I will have one worse in close future, but it's not the right time to think about the other when I haven't passed the previous one yet. What's more, I exchanged the date of the exam with my friend, to have the exam earlier (I had great plans for later - the plans won't be accomplished and I still have the exam one month earlier). So, to make my life more sweet, I'll give you a recipe for plum jam, which I made some time ago and for easier pasteurization than I explained in the previous post.


Ingredients:
plums
sugar

Method:
Stone the plums, cover with sugar and leave for some time to make it fruity - about 1-2 hours. Then cook in a pot with a thick bottom on the lowest possible heat until the consistency will be correct (which simply means, that when you think, that this consistency would be nice to eat). You can add as much as you want, I don't like to add too much, but this time I had very sour plums, so for 5 kilos of plums I put about 0,5 kg of sugar.

Pasteurization:
When my dad (family's preserves master ;)) heard the Bea's recipe, I wrote in the previous post, he told me that it is definitely too time-consuming and too complicated to be used, not to mention, dangerous - you can scald your hand doing it ;). He gave me a simpler recipe (I don't know if it is better, I will check in winter, if the preserves are still good):

Put full, covered jars into a cold oven. Set the oven to 95 Celsius degrees, wait until it is hot, and from this moment keep the jars in the oven for about 35 minutes (if you forget to take them out, it's no problem - 35 minutes is enough but nothing wrong would happen, even if you will keep them in the oven for 2 hours). Take the jars out and leave them upside down to cool (if you don't have good kitchen gloves or are afraid to do that, you can leave them too cool in the ajarred oven.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Smakowało? - zostaw komentarz :)
Did you like it? - leave a comment :)