poniedziałek, 25 lipca 2016

Dżem morelowy

Podobnie jak poprzedni mieszka już w schowku i do zimy tak ma pozostać. No może się złamię bliżej końca lata, jak wyjemy do końca przetwory z zeszłego roku. Wiele ich już nie zostało, uwielbiamy domowe przetwory i mamy to szczęście, że chętnie sami je robimy, chętnie robi je również teściowa oraz mój ojciec. Także jakby nam przypadkiem brakło, to nie musimy uciekać się do kupnych. Całe szczęście. Ostatnio zdarzyło nam się wyjadać jakiś stary kupny dżem z maliny moroszki (której szczególnie w ilości odpowiedniej do dżemu w Polsce nie sposób kupić) i mimo, że niskosłodzony, był o wiele dla nas za słodki, za to miał listę składników jak pół powieści.
Zawsze gdy przy kolejnej godzinie gotowania, już troszkę nam nerwy puszczają, staramy się przypomnieć sobie o tym jaka radość jest w zimie ze świeżo otwartego słoiczka, no i jaki zawód gdy przypadkiem spróbujemy czegoś kupnego.

Tym razem dżem powstał z ok. 3 kg moreli. Najpyszniejszych jakie jadłam w tym roku. Dojrzałe, soczyste, najchętniej zjadłabym wszystkie. Ale tak dojrzałe, że gdybym nie przerobiła na dżem tego samego dnia, to muszki owocówki miałyby używanie. Także z żalem się poświęciłam i trochę słońca zapakowałam do słoików.

Składniki:
morele (u nas 3 kg)
cukier (do smaku)
sok i pestki z pół cytryny 
(proporcje widziałam różne, łącznie z sokiem z całej cytryny na 1 kg owoców - na pewno przy niewielkiej ilości cukru sok z cytryny działa konserwująco, ale nasza cytryna była tak soczysta i intensywna w smaku, że powstałby dżem cytrynowy. I tak pasteryzujemy przetwory, więc dramatu nie ma).

Sposób przygotowania:
Morele umyć, pozbawić pestek, wrzucić do garnka. Dodać cukier i odrobinę wody, poczekać chwilę by puściły sok. Jeżeli morele są bardzo soczyste może wystarczyć sam ich sok, nie trzeba wtedy dodawać wody (to tylko po to by na początku gotowania się nie przypaliło, ta woda musi potem odparować, więc im bardziej mączyste tym potrzebniejsza). W trakcie gotowania dodać sok z cytryny. Niektóre przepisy zalecają sok dodać na końcu, moim zdaniem lepiej od razu, bo morele będą miały ładniejszy kolor. Gotować do osiągnięcia pożądanej konsystencji. Jeszcze słowo o pestkach z cytryny. Mnie nie przeszkadza wybieranie ich z dżemu, nie jest to uciążliwe, ale jak ktoś jest estetą, to polecam pestki zawinąć w gazę, związać jak woreczek i uwiesić u brzegu garnka (tak by pływały sobie w dżemie). Pestki cytryny mają sporo pektyn, podobnie ogryzki jabłka, więc można użyć również ich.

Gotowy dżem zapakować do wyparzonych, suchych słoików, zakręcić, zapasteryzować (u mnie w piekarniku w temp. 95 stopni).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Smakowało? - zostaw komentarz :)
Did you like it? - leave a comment :)