Wczoraj o poranku udało mi się wrócić ze zlotu drewnianych i stalowych jachtów z duszą "Próchno i rdza 2012", tym razem się uparłam: ryby być muszą. Sprawię, usmażę, tylko pozwólcie je nabyć wprost z kutra.
parada jachtów przez Motławę, foto G.O. |
Moja desperacja była tym większa, że na żadnym z dotychczasowych rejsów morskich mi się to nie udało. A to brak kutrów w okolicy, a to brak porządnej infrastruktury na jachcie i zostały same makarony i ryże z różnymi cosiami. No i się udało. W piątkowy poranek w Helu udałam się wraz z kapitanem do kutra by zamówić ryby. Na dorsza się nie załapaliśmy, pan rybak udawał, że nas nie widzi póki nie sprzedał wszystkiego miejscowym (łącznie z zapakowaniem całej pozostałej ryby dla pana, który dopiero wyłaniał się spoza zabudowań w czasie gdy staliśmy koło kutra już z 10 minut), nie bardzo mnie to obeszło, jako że dorsza nie lubię, ale inni właśnie na niego mieli ochotę, więc trochę łyso.
Nabyta flądra okazała się być najtańszą rybą w naszym życiu. Za 3,5 kg zapłaciliśmy oszałamiającą kwotę 17 złotych polskich, a pan był tak miły, że pozbawił nasze zakupy głów oraz przeważającej części flaków. Dzięki temu przygotowanie ryb do smażenia było prawie przyjemne.
kutry na Helu, foto: G.O. |
Przygotowanie:
Obciąć rybom płetwy, oczyścić z pozostałych flaków, a w przypadku fląder usunąć również kawałki tłuszczu znajdujące się po obu stronach między skórą a żebrami (czy co to tam jest u ryby) - to ważne, bo jest to część absolutnie niezjadliwa, a dla niewprawnego oka wygląda jak kawałek białego mięsa. Trudno się zatem dziwić, że wiele osób nie przepada za flądrami. Ryby wypłukać, zasolić i pozostawić na kilka godzin w garnku.
zasolone flądry, foto: G.O. |
Przy zakupie świeżych z kutra akurat dobrze się składa: nabywa się rano, wtedy też oprawia i soli i w tym stanie czekają na kolację lub późny obiad, kiedy to obtacza się je w mące i smaży na oleju.
Uwaga:
1. olej do smażenia ma przykryć całą powierzchnię patelni, nie należy bać się, że będzie go za dużo. W tym przypadku to za mało jest problemem.
2. olej ma być gorący. Temperaturę łatwo sprawdzić nasypując szczyptę mąki na tłuszcz - jak zacznie bulgotać można kłaść rybę.
3. smażymy na wolnym ogniu chyba, że ktoś lubi spalone z wierzchu, surowe w środku ;)
Po spełnieniu tych kilku warunków, nie ma szans zepsuć przygotowania ryby.
Ach gdyby tak Kraków leżał nad morzem.
Warto się trochę postarać dla świeżej ryby prosto z kutra :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak. Naprawdę złą jest geografia, która umieściła Kraków tak daleko od morza.
OdpowiedzUsuńHeh, dorsz to ryba, dla ludzi nie przepadających za rybami (albo za rybim aromatem). Flądra jest pyszną rybą, ale tylko jak się człowiek poświęci i wstanie na tę 7 rano, żeby mieć świeżutką. I najlepiej smakuje właśnie tak - z solą i pieprzem, nic poza tym. Warto wybrać "najgrubsze", bo wtedy mają więcej mięska od ości i skóry. No tak, kolejność jak na wszystkich kutrach - najpierw zamówienia z restauracji i znajomi, a na końcu pozostali :p :p
OdpowiedzUsuń