sobota, 23 lutego 2013

Jak uratować spalone mięso

Tak, dziś gotowanie pod tym znakiem. Cóż, zdarza się w najlepszej rodzinie. Czasem każdy musi coś przypalić. Spoko, garnek już umyłam, straż nie przyjechała, a mięso? Chociaż nie jest tak dobre jak być mogło, gdybym nie zajmowała się innymi rzeczami zamiast skupić na gotowaniu, to nawet nie smakuje spalenizną. Podzielę się więc spostrzeżeniami ;)

1) Najważniejsza jest profilaktyka
- nie należy włączać komputera na czas gotowania, nawet jeśli dusi się wołowina i będzie to robić jeszcze przez 2 godziny (ewentualne ustępstwa można poczynić na okoliczność komputera przebywającego w tym samym pomieszczeniu co garnek)
- jeśli to coś do zrobienia jest bardzo ważne i potem nie zdążę bo wychodzę wieczorem, to nie nastawiam gulaszu
- jeśli mięso było wcześniej panierowane w mące i obsmażone, a potem dodane do gulaszu to jest to potencjalny cichy zabójca dania. Sos oczywiście robi się gęsty itepe, ale bulgota sobie cichutko i nawet nie słychać jak nagle zaczyna się robić gorąco (i czarno na dnie gara)
- mieszać! Nie trzeba nad tym ciągle stać, ale zamieszać od czasu do czasu trzeba (i nie co pół godziny, jak skończę co mam do zrobienia)

2) Jak się uratować, gdy zło świata tego zaskoczyło już kucharza
- natychmiast wyłączyć gaz
- odetchnąć głęboko, napić się wody (albo wina, jeśli akurat nim podlewacie duszenie)
- przystąpić do akcji ratunkowej
- przygotować drugi garnek
- przerzucić do niego zawartość spalonego gara, pozostawiając najbardziej spaloną warstwę (ale też bez przesady, jakbym miała zostawić wszystko spalone to z obiadu na 3 dni zrobiłby mi się jeden podwieczorek)
- dolać wody/wina (jedno i drugie) i dusić dalej. Dobrą sytuacją jest gdy nieszczęście dotknie nasz gar przed doprawieniem mięsa, można wtedy kombinować z ziołami, tak by nie czuć było lekkiej nuty spalenizny. Do swojego mięsa dodałam liść laurowy i sporą ilość tymianku, a także doprawiłam solą i pieprzem. Spalenizny nie czuć w ogóle, ale nie jest tak dobre jak mogło być, więc nie róbcie tego w domu. Pamiętajcie: przede wszystkim profilaktyka! ;)

9 komentarzy:

  1. Ten przepis jest dla mnie ;-) Właśnie przypaliłam obiad, ale już udało mi się go uratować :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już myślałam, że tylko mnie się to zdarza ;) Ale pewnie większość ludzi dba o swój image kucharza doskonałego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uratowałaś mój obiad! Dziękuje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecam się ;) Oczywiście życząc jednocześnie samych udanych obiadów.

    OdpowiedzUsuń
  5. No to muszę sprubować bo właśnie przypaliło mi się mięso,hmm do dzeła:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Własnie spaliłam żołądki ! Gonię ratowac obiad :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wasze uratowane obiady już pewnie dawno zjedzone, mam nadzieję, że porady pomogły :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie przypaliłam ulubione kotlety schabowe mojego faceta, a Ty pomogłaś mi je uratować. Jesteś wielka, dzięki Ci :D
    P.s. Wino się przydało... żeby ukoić moje nerwy ;)

    OdpowiedzUsuń

Smakowało? - zostaw komentarz :)
Did you like it? - leave a comment :)