Ten produkt należy jednak to tak zwanego segmentu premium. Znaczy to tyle, że oliwa nie jest mieszanką oliw stąd i stamtąd, tylko dokładnie podany jest gatunek oliwek i jego pochodzenie, to samo przy paście z oliwek, na pomidorach brak już tej informacji, ale skład w dalszym ciągu jest mocno ok. Tym w ogóle zdobyli moje serce. Ja nie cierpię pomidorów w oleju! (jak się wczoraj przekonałam, nie lubię tych w silnikowym, w dobrej oliwie są pycha). Ale znaczy to też zapewne, że cena rynkowa produktu może być wysoka. Po kolei:
Oliwa:
Oliwa z oliwek extra vergin z Taggiasca (informacja o pozyskaniu bezpośrednio z oliwek za pomocą środków mechanicznych - jak każe Unia, jest na miejscu). Z internetów powzięłam informacje, że oliwki te uprawiane są w Ponente w zachodniej części Ligurii. Oliwki z Taggiasca są niewielkie, podobne z oliwek nicejskich (co o tyle nie dziwne, że niedaleko do siebie mają, tylko hyc przez granicę), głównie używane do produkcji oliwy, bo poziom oleju w owocu to 23-26%. Kolor oliwek jest jasnozielony, wpadający w żółty.
I widać to w produkcie, oliwa ta jest po prostu żółta, a nie jak np. oliwy hiszpańskie (a przynajmniej te popularnie spotykane) czy greckie (zastrzeżenie jw) wpadające w zieleń.
Oliwa łagodna w smaku, także spokojnie można pić ją prosto z kieliszka, tak jak zrobiliśmy to do testu. Lekką ostrość uzyskuje się dopiero po wypiciu całego kielona. Trzeba zatem dobrać do czego nada się ta oliwa, raczej dania łagodne w smaku, intensywny smak potrawy zabije delikatny smak oliwy. Nawet jedzona tylko z chlebem (specjalnie w tym celu przeznaczony Chleb codzienny Lu - delikatny w smaku) już była stłumiona przez smak chleba. Ale do delikatnych dań, w których olej nie może dominować, a jest takich trochę, będzie idealna.
Pojemność. W paczce prezentowej oliwa raczej nie będzie mieć oszałamiającej objętości - 250 ml. Mam nadzieję, że w normalnej sprzedaży będą większe opakowania, bo szklankę oliwy przy dobrych wiatrach da się zużyć w dwa dni. Specjalnie wybrałam się dziś do sklepu, żeby sprawdzić jak ma się ten produkt do oferty. Przyznam, że nie przyłożyłam się do tego jakoś szczególnie, wybrałam pobliską Almę (bo w końcu delikatesy i zaopatrują się w produkty z wyższej półki, ale poszłam do najbliższej, która jest osiedlowa w związku z czym nie ma takiego wyboru jak w dużej lub nastawionej na klienta z forsą). Oliwy o takiej pojemności w ogóle nie znalazłam, choć wiem, że bywają nawet w moim osiedlowym sklepie.
Pasta z oliwek
Tu zaczyna się bajeczność wczorajszej kolacji. Słoiczek wprawdzie niewielki 170 g, ale też jest to chyba typowa objętość tego produktu (żadnej opcji do porównania w sklepie).
Znów do produkcji użyto oliwek z Taggiasca, które (tu znów internet) do spożycia są fermentowane do czarnych. Skład pasty to oliwki w solance 90% do tego 5% oliwy extra vergin, sól i tymianek. Trochę zastanawia mnie ta ilość, czy 5% to sól i tymianek? Mało prawdopodobne. Widać było że pasta pokryta jest warstwą oliwy, całość pyszna, rozpływająca się w ustach, oczywiście słona (no ale taka ma być), bez jakiejś mocnej goryczki (co zdarza się przy niektórych gatunkach oliwek). Tu zdecydowanie łagodny smak oliwek - bo pewnie z niego wziął się też łagodny smak oliwy - jest na plus dla całości wyrobu. Nie mam zbyt dużego doświadczenia w pastach z oliwek, jadłam zaledwie parę, ale ta była po prostu genialna! Czy jest szansa na jakąś dożywotnią dostawę?
Suszone pomidory w oliwie
No i ostatni produkt. Mój osobisty faworyt. I to nie dlatego, że najlepszy, bo co do tego co lepsze nie możemy się wciąż zdecydować, ale dlatego, że jak wspomniałam na początku, nie cierpię suszonych pomidorów w oleju. Zawsze kupuję suche i namaczam w wodzie. No i wyszło. Ja po prostu nie lubię kiepskiego oleju, a jeszcze bardziej nurzania w nim dobrych rzeczy. Tu prawdopodobnie mamy do czynienia z tą samą oliwą co poprzednio, ale nie zostało to sprecyzowane na opakowaniu. Łagodna oliwa świetnie się sprawdziła - czuć pyszny, również delikatny smak pomidorów. Skład wyrobu to suszone pomidory 60%, oliwa, sól, przyprawy, czosnek, zioła. Trochę mi przeszkadza, że nie sprecyzowano jakie przyprawy i zioła zostały dodane, tym bardziej, że czosnek został wymieniony oddzielnie. Smakowi jednak nie można nic zarzucić. Lubię pomidory suszone w oliwie. Mniam. A i jeszcze jedno, tym razem miałam możliwość porównania wielkości opakowań - te pomidory są większe od przeciętnych sklepowych, w sklepie też wszystkie były w oleju, a tu mamy w oliwie. Także zdecydowanie jestem zachwycona.
Mam nadzieję, że pojawi się wkrótce w sprzedaży w wersji każda rzecz osobno, bo pomidory i pastę oliwkową zdecydowanie kupujemy. A jak będzie potrzeba łagodnej oliwy, to i oliwę chętnie kupimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Smakowało? - zostaw komentarz :)
Did you like it? - leave a comment :)