Kiedy wieść o powstaniu bloga zaczęła się roznosić, a wraz z nią siłą rzeczy nazwa, zostałam posądzona o skrajnie feministyczne zapędy i w celu folgowania tymże rozdzielanie ciosów patelnią na prawo i lewo. Czas więc na sprostowanie: przede wszystkim stereotypowe feministki nie wiedzą co to patelnia, czyż nie? A prawdziwe i racjonalne używają do zmiękczania głów argumentów, bo patelni szkoda ;)
Ja tam nie jestem szczególnie przywiązana do żadnych ideologii, a i patelni mi żal. Więc ostatecznie dementuję wszelkie plotki, jednocześnie informując, że nigdy nikogo patelnią nie potraktowałam. Za to ktoś mi kiedyś zawinął wałek, zapewne obawiając się. Do dziś się jednak nie ujawnił, więc nawet nie wiem czy wzbudzałby wystarczająco mordercze instynkty bym chciała poświęcać wałek, jednak wałek przydatna rzecz.
Nic z tych rzeczy, ja po prostu parafrazuję klasyka.
Jedyna rzecz, która kojarzy mi się z patelnią:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=Wo5wxs3Q0-I :D
pozdrówek
ok