To niezwykle sympatyczne hasło kampanii społecznej świetnie promuje jedzenie ryb :) ale nic nie pomoże tym, którym ryba "śmierdzi rybą" lub po prostu jest niedobra.
Często takie odczucie nie jest winą biednej ryby. Po prostu przygotowując ryby warto pewne rzeczy wiedzieć.
Kupując świeże ryby warto zwrócić uwagę na pewne charakterystyczne rzeczy:
- czy skóra jest lśniąca
- oczy wypukłe i lśniące (nie mętne!)
- cała ryba jest sprężysta (nie przybiera kształtu tego na czym leży, nie zostają na skórze dołki po dotknięciu)
- czy ryba śmierdzi rybą.
Ryba o matowej skórze, mętnych, wklęsłych oczach i taka "przelewająca się przez ręce" może być po prostu nieświeża. Oczywiście z zastrzeżeniem różnic gatunkowych. Świeża ryba pachnie glonami, słoną wodą i nie śmierdzi rybą! Bardziej woniejącymi z natury gatunkami jest śledź czy dorsz, z takich bardziej popularnych.
Warto też podpytać sprzedawcę kiedy była dostawa tych ryb. Jeśli wyraźnie wykręca się od odpowiedzi (np. "nooo codziennie wykładamy towar na sklep z magazynu") to należy albo uważać albo uciekać ;)
Warto też podpytać sprzedawcę kiedy była dostawa tych ryb. Jeśli wyraźnie wykręca się od odpowiedzi (np. "nooo codziennie wykładamy towar na sklep z magazynu") to należy albo uważać albo uciekać ;)
Przy przygotowaniu warto pamiętać o kilku rzeczach:
- rybę należy zasolić i odstawić na kilka godzin (najlepiej na noc) do lodówki, żeby przeszła solą. Można użyć przyprawy typu vegeta, też zawiera sporo soli. To że ryba pochodzi z morza nie znaczy, że z natury jest słona ;)
- jeśli ryba ma taki metaliczny, tranowy posmak może to znaczyć że też jej żywot kulinarny się kończy ;)
Smażenie:
- można rybę opanierować w samej mące lub tak jak kotleta (można też nie panierować jej wcale za to obsypać przyprawami), to już rzecz gustu lub ochoty
- smażyć należy na głębszym tłuszczu - cała patelnia musi być pokryta olejem, warto by nie tak tylko symbolicznie, ale normalnie warstewką
- tłuszcz musi być gorący! Zawsze sprawdzam to nasypując odrobinę mąki na patelnię, jeśli bulgota można wrzucać rybki
- smażymy zawsze na wolnym ogniu - duży ogień może spowodować tylko, że ryba będzie spalona z wierzchu i surowa w środku (żaden to rarytas).
W ten sposób, może przekonam kogoś do jedzenia ryb.
Dodam jeszcze, że panga i tilapia to nie ryba ;) po szczegóły odsyłam do Wikipedii. A przynajmniej wpływa na wszystko dokładnie odwrotnie niż życzą sobie autorzy kampanii.
Jeśli ktoś martwi się o stan zarybienia naszych wód to warto wiedzieć, że karp i pstrąg jak również łosoś norweski to rybki hodowlane, ale żyją w warunkach zgodnych z normami UE (jeśli hoduje się je w Unii lub EOG - np. Norwegia).
Smacznego!
Oj, rybki to ja moge codziennie - na sniadanie, obiad i kolacje. I deser tez.
OdpowiedzUsuńNiestety, nie zawsze mozna dostac swieza, nad czym ubolewam :(
Ja rybki kupuję w makro, duży wybór i często są świeże ewentualnie na starym kleparzu, gdzie też jest ok, a najchętniej u rybaków w PGRyb na Mazurach (ale to tylko w wakacje).
OdpowiedzUsuń