Opowieść o kulinarnych szaleństwach rejsu Ateny-Stambuł rozpoczynam nietypowo, od jedzenia na statku powietrznym a nie wodnym, jak by się po rejsie morskim spodziewać należało.
Doznań kulinarnych masę, bo w obie strony loty z przesiadką i w dodatku odpowiednimi liniami (które stety bądź nie były w podobnej cenie jak tanie).
Danie pierwsze: godz. 6.45 lot Polska-Niemcy Lufthansa
Naprawdę dobra czekoladowa muffinka. Oczywiście nie umywa się do domowej, ale jak na lotnicze standardy całkiem zacny początek dnia.
Danie drugie: godz. 8.55 Niemcy-Grecja Lufthansa
Danie ciepłe: jajecznica, pomidorek koktajlowy, bezsmakowe cosie imitujące ziemniaczki i kupka szpinaku. W smaku raczej bezpłciowe, ale przynajmniej ciepłe. Na wierzchu opakowania nadruk "no pork", do tego soczek, ciasteczko i bułeczka oraz masełko.
W drodze powrotnej wszyscy byli zmęczeni wakacjami, trzygodzinnym oczekiwaniem na lotnisku w Stambule (straszliwie wielkie miasto, woleliśmy poczekać niż utknąć gdzieś w drodze - choć droga poszła nam szybko, nowa załoga była uprzejma podrzucić nas do mariny w pobliżu lotniska jachtem), a następnie kolejne 3h w Warszawie. Dlatego też dokumentacji zdjęciowej brak. Rada praktyczna - czasem loty łączone z mniejszych miast są tańsze niż bezpośrednie, tak właśnie nam się udało.
Danie pierwsze: godz. 17.30 Turcja - Polska LOT
Do jedzenia buła, duża buła, więc nie przymieraliśmy głodem, ale bułą była. Na plus trzeba jej zapisać, że była świeża oraz smaczna, czego niestety o poprzednim daniu raczej ciężko było powiedzieć. No i kolejna rzecz, z którą na europejskiej trasie spotkałam się pierwszy raz: wino i piwo jako jeden z wyborów napoju wliczony w cenę również w klasie ekonomicznej.
Danie drugie: godz. 22.45 Polska - Polska LOT
Do wyboru malutkie Prince Polo lub Talarki Lajkonika, tylko zimne napoje (czas lotu pół godziny, tym względem tłumaczono brak napojów gorących).
Reasumując, smakowo LOT wypada całkiem nieźle, choć część osób urzekło Lufthansowe ciepłe danie. To miło zjeść w podróży ciepłe śniadanie, ale wolałabym takie które czymś smakuje ;) No i sprawa nie mniej ważna: uśmiech. Stewardessy Lufthansy były sympatyczne, uśmiechnięte i pełne entuzjazmu, jakby podanie zaspanym ludziom wszelkiej narodowości śniadania było największym marzeniem ich życia. W Locie jedna z pań minę miała tak odpychającą, że aż bawiło nas to do łez i rzucała kanapkami jakby jej uczyniły osobisty afront. Za to pan na infolinii LOTu, który rezerwował nam bilety z powodu odwołania lotu do Grecji powinien dostać pokojowego Nobla - środkowonocna rozmowa była bardzo miła i nawet zabawna (choć koleżance się mocno naraził bardzo słabym żartem), podziwiam pogodę ducha osoby, na którą ciągle wszyscy wrzeszczą ;)
Ogólnie rzecz biorąc i tak będę dalej latać tanimi liniami, bo są tanie, ale jak okażą się drogie to z przyjemnością zjem posiłek zarówno w Locie jak i w Lufthansie ;)
Przypominam o ogłoszonej w poprzednim poście zabawie. Autor najlepszego przepisu może spodziewać się niespodzianki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Smakowało? - zostaw komentarz :)
Did you like it? - leave a comment :)