piątek, 9 września 2011

A na śniadanie...

jajko w koszulce. Dawno go już nie jadłam, więc wczoraj korzystając z obecności świeżych jajek w lodówce (to bardzo ważne, iż świeższe tym lepiej) zrobiłam sobie pyszne porządne śniadanko. Mając w pamięci, że dobre śniadanie dodaje energii i pomaga w codziennej walce. A, że akurat walki u mnie w ostatnim czasie pod dostatkiem to i o śniadanie trzeba było zadbać.
W menu: kanapki z białym serem do smarowania (u mnie był to twaróg sernikowy z Piątnicy z wiaderka), kiełbasą krakowską z pieprzem i pomidorem, a do tego jajko w koszulce polane oliwą - tak wiem, dietetycy właśnie dostają zawału na samą myśl.

Jako pośniadaniowy deser kanapka z powidłami śliwkowymi roboty taty (hmm chyba trza zerknąć do kuchni i zamieszać w drugiej partii).

Przepis na jajko w koszulce tutaj

Za to powidła śliwkowe wymagają:
1) dużej ilości śliwek
2) cukru - sypanego jak to u nas na oko (przypadłość rodzinna, jak widać nie tylko ja na nią cierpię)
3) garnka z grubym dnem
Wielu godzin gotowania na małym ogniu. Jeśli chodzi o cukier to jego celem w tym przypadku jest by śliwki puściły sok, my lubimy powidła kwaskowate i raczej staram się ilość cukru zmniejszać niż zwiększać. Zobaczymy jakie wyjdą w tej partii, bo poprzednie - poezja :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Smakowało? - zostaw komentarz :)
Did you like it? - leave a comment :)