A co! Jak się burżuić to się burżuić (a może burżuować?) nie będziemy się ciągle ascezować, tym bardziej, że sezon na szparagi się kończy, a ostatnie zakupione szparagi zaczynają powoli czeznąć w lodówce. No to żeby nie sczezły bo szkoda postanowiłam sobie na szybko zrobić wczoraj kolację.
Składniki:
szparagi zielone (ile zostało) - u mnie pół pęczka
w zasadzie białe też mogą być ale mnie się obierać nie chce :)
sól + woda
jajko, ocet winny,
woda, miseczka, mały rondelek (u mnie metalowy kubek pół litra), łyżka cedzakowa i łyżka zwykła
Sposób przygotowania:
Szparagom oberwać zdrewniałe spody, podzielić na kawałki ok. 5 cm (7-8 - na oko, żeby wygodnie wchodziły do garnka), ugotować w osolonej wodzie (nie przesadzić z solą) do miękkości. Szparagi gotują się dość szybko. Wywalić na talerz.
Do rondelka nalać wody, zagotować, wlać trochę octu, następnie w przypadku robienia na jedną osobę zrobić rondelku wir łyżką i na niego wrzucić z miseczki jajko. Nie solić! Trzeba uważać by przy wybijaniu jajka do miseczki nie naruszyć żółtka- jajko w koszulce wtedy nie wyjdzie. Gotować przez ok. 2 minuty. Jeśli robimy na więcej osób to warto zrobić w płytkim szerokim garnku, by się jajka nie wymieszały, wybijamy je wtedy w miejsca gdzie najbardziej bulgocze. Wymaga to trochę wprawy, mnie onegdaj pierwsze poleciało do kosza, a i teraz miewam nieszczególnie piękne egzemplarze (ale smakują wciąż tak samo, więc co tam ;))
Jajko wyłowić łyżką cedzakową i położyć na szparagach (ja wylewam jajko z kubka na łyżkę cedzakową, ale to jest ta nieortodoksyjna opcja i nie zawsze wychodzi). Teraz można posolić, popieprzyć czy w inny sposób przyprawić. Ja polewam oliwą z pierwszego tłoczenia, co powoduje natychmiastowe dolegliwości cholesterolowe u obserwatorów, ale mnie smakuje :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Smakowało? - zostaw komentarz :)
Did you like it? - leave a comment :)