środa, 1 czerwca 2011

Mój pierwszy kwiatowy raz

Oczywiście tytuł pseudo skojarzeniowy, który absolutnie nie kojarzy się z tym z czym niby właściwie mógłby się kojarzyć, bo wiadomo, że nikt nie pisze o pierwszym razie w sensie seksualnym, a zdecydowanie bardziej globalnym. Ale nie mogłam się powstrzymać- pseudo skojarzeniowo brzmi tak romantycznie (dopóki nie pomyślimy o mrówach i innych żyjątkach :D)

A ja po raz pierwszy jadłam kwiatki. Znaczy pomijam takie oczywistości jak kalafior i brokuł czy też inne powszechnie wżerane kwiatki, które na ten moment wypadły mi z pamięci. Jadłam prawdziwego, takiego ślicznego i fioletowego - kwiatka szczypiorku. Był tak piękny, że aż szkoda nie zjeść. Choć ze zdumieniem zaobserwowałam, że jest bardzo pikantny, chyba nawet bardziej niż łodyżka. A w sumie szkoda bo cały kwiatek wygląda pięknie i dekoracyjnie, ale w całości może być zbyt pikantny. Ja osobiście użyłam go do sałatki z sałatą (efekt żaden wizualny, kwiatki znikają w środku) oraz do serka białego z rzodkiewką szczypiorkiem gałązkowym i takimi tam (wizualnie lepiej, ale smakowo trzeba kulkę kwiatkową podzielić na mniejsze. Czyli podsumowując - wrażenie ciekawe, kwiatki piękne, ale na poważniejsze zastosowanie na razie nie mam pomysłu.

3 komentarze:

  1. O ładny :) Miałem tylko przyprawę z suszonych kwiatków, mam zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze wszystko przed Toba - roze, hibiskusy, nasturcje... Podobno jadalne sa tez popularne "bzy", czyli lilaki, ale nie mialam odwagi degustowac ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Największą ochotę mam na kwiaty cukinii, innych jednak ciągle się obawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Smakowało? - zostaw komentarz :)
Did you like it? - leave a comment :)