sobota, 15 października 2011

Brownie Karoli / Karola's brownie

Scroll down for English

Przepis ten dostałam parę lat temu od koleżanki, Karoli właśnie. Od tego czasu, bez żadnych modyfikacji jest u mnie i ciągle tak samo wszystkim smakuje. Aktualną blaszkę upiekłam wczoraj i już prawie nic nie zostało, co jest dość niepokojące biorąc pod uwagę naszą normalną rodzinną niechęć do ciast.

Historia brownies prawdopodobnie związana jest z osobą pewnej bibliotekarki z Maine, która zaprosiwszy gości postanowiła ugościć ich czekoladowym ciastem. Pech chciał, że zapomniała o proszku do pieczenia, w związku z czym ciasto kompletnie nie wyrosło. Podała je mimo to i od tej pory ulepszony przepis podbija świat.

Ja jednak wolę znacznie mniej znaną internetowi historię brownies, która zapewne w związku z tym jest całkowicie zmyślona - nie szkodzi, podoba mi się i tak. Otóż mówi ona, że nazwa brownies pochodzi od amerykańskiej służącej niejakiej pani Brown, która z okazji przyjęcia miała przygotować ciasto. Pech chciał, że czymś rozkojarzona przygotowała je nieco inaczej, niż powinna i w związku z tym z pieca wyjęła coś co w najlepszym razie można było uznać za smętny zakalec. Oczywiście przeraziła się, bo czasu na poprawki już nie było, a nieszczęsny wypiek postanowiła wyrzucić. Drżała, że w związku z tym wyleci z pracy. Całe szczęście, że napatoczył się inny członek służby i zjadł kawałek, przeznaczonego w końcu do wyrzucenia, ciasta. Oczywiście uszy mu się trzęsły tak, że prawie odpadły. Wtedy sama pani Brown spróbowała ciasta i uznała, że jest tak smaczne, że mimo nieciekawego wyglądu spodoba się państwu i ich gościom. Oczywiście ciasto zrobiło zawrotną karierę, a pani Brown jest jedną z niewielu służących o których usłyszał świat.
Składniki:
kostka masła
dwie tabliczki gorzkiej czekolady (używam goplany lub no-name z Kleparza na wagę)
szklanka cukru
cukier wanilinowy (u mnie szklanka obu cukrów w sumie)
4 jajka
1,5 szklanki mąki
łyżka kakao do wypieków
łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
dodatki (orzechy, migdały, skórka pomarańczowa, rodzynki - w gruncie rzeczy, co w ręce wpadnie)

Sposób przygotowania:
Rozpuścić masło z czekoladą i cukrami (ja to robię w kąpieli wodnej, można też w garnku z grubym dnem lub na płytce), dodać jajka, mąkę, kakao, proszek do pieczenia, sól i dodatki  (czyli wszystko do gara) i wymieszać na jednolitą masę (tylko tyle by składniki się połączyły, nie za długo, żeby nie napowietrzać ciasta). Ta ilość wystarcza na kwadratową foremkę, a prostokątną tylko wtedy gdy chcemy by ciasto było naprawdę niskie. Piec w temp. 180 stopni, 35-40 minut. Piekłam bez termoobiegu, górna + dolna grzałka.

Smacznego!


I've got the recipe few years ago from my friend Karola. From that time the recipe is used in my kitchen without any changes. Even in my family which is not too fond of cakes it disappears alarmingly quickly.

Ingredients:
200 g butter
200 g dark chocolate (at least 60 % cocoa)
1 glass of sugar + wanilin sugar (2 teaspoons)
4 eggs
1,5 glass flour
1 tablespoon dark cocoa
1 teaspoon baking powder
pinch of salt
additions (nuts, candied orange peel, candied ginger - anything you like or nothing)

Method:
Melt butter and chocolate with sugar. I do it pot put on steam, you can also use a pot with thick bottom. Cool a bit, add the rest of ingredients and mix them shortly. Put into small (square) baking tin. Bake in 180 degrees for 35-40 min.
 

1 komentarz:

Smakowało? - zostaw komentarz :)
Did you like it? - leave a comment :)