Tak żeby nie było nudno dziś znowu ciasto drożdżowe -w końcu drożdże pakują po 10 dag, więc nie można zrobić jednego ciasta na raz tylko od razu dwa koniecznie.
Ciasto jak zwykle robimy z tego przepisu
Oczywiście nie dajemy rodzynek, za to na wierzch (lub prawie na wierzch - ja na górę dałam jeszcze drożdżową kołderkę, żeby śliwki nie wysychały) wrzucamy jedna koło drugiej połówki wydrylowanych śliwek węgierek, które następnie posypujemy cukrem. Przykrywamy drożdżową kołderką/kruszonką/niczym, jeśli zdecydujemy się na kołderkę drożdżową to wierzch można posmarować białkiem, które zostało z robienia ciasta - wtedy wierzch ładnie przypiecze się na brązowo. Pieczemy na opcji góra-dół (ewentualnie potem dopiekamy sam dół) w temperaturze 180 stopni. Nie wiem jak długo, wsadziłam do pieca, polazłam gdzieś a jak sobie przypomniałam o nim to góra była pięknie brązowa to wyjęłam całość. Mogłam potrzymać jeszcze na pieczeniu z dołu, byłoby bardziej przypieczone z dołu, ale taki bledzioch też jest pycha. Wychodzi super - mokre, owocowe i niezbyt słodkie.
"Będzie dla Oli, będzie dla Oli" nananana :)
OdpowiedzUsuń