sobota, 11 grudnia 2021

Pasta z czerwonej fasoli

 Naprawdę pyszna pasta, chociaż oczywiście wygląda, że wcale nie. Przepis kombinowałam z kilku blogów, tu dodałam, tam ujęłam i w efekcie wyszło całkiem pysznie. Zdecydowanie do powtórzenia. Gramatury są bardzo orientacyjne. bo w tym przypadku parę gramów w tą czy w tamtą nie robi różnicy. I tak doprawiamy pod własny smak.


Składniki:

250g czerwonej fasoli (u mnie namoczona i ugotowania, można użyć z puszki)

3 suszone pomidory (u mnie suche, które sama zalałam oliwą w ramach przygotowania)

oliwa spod pomidorów (u mnie były to 2-3 łyżki tak na oko)

2 ząbki czosnku

słodka i ostra papryka

oregano

można dodać sól i pieprz 

 

Sposób przygotowania:

Dzień wcześniej fasolę namoczyć (min. 4h przed), ugotować i ostudzić lub na lenia, użyć puszki. Suszone pomidory namoczyć w oliwie przez min. pół godziny, lub użyć pomidorów w oleju.

Do robota kuchennego z końcówką tnącą wrzucić fasolę, można dodać trochę wody z gotowania, łatwiej będzie się miksować, ale ie za dużo, żeby nie wyszła breja. Dodać pokrojone w kostkę pomidory, wcisnąć dwa ząbki czosnku, wlać 2-4 łyżki oliwy spod pomidorów i razem zmielić w robocie. Doprawić papryką słodką i ostrą i oregano. Jak ktoś lubi i nie zapomni to także solą i pieprzem.

Połączenie fasoli z oregano jest szczególnie udaną kombinacją, mniam!  




piątek, 12 lutego 2021

Tłusty piątek czyli jak odświeżyć ciasto drożdżowe

 Jeżeli ktoś (tak jak ja) nie lubi stać w kolejkach, a nie miał ochoty wczoraj stać nad garnkiem z bulgoczącym smalcem (to też ja), a przy okazji usilnie próbuje wprowadzać do życia zasady less waste (a jakże - ja) może rozważyć zakup pączków dzisiaj. Nie ma się co łudzić - to będą wczorajsze pączki, a w niektórych cukierniach pewnie sprzed tygodnia. Taaak, w Tłusty Czwartek są najgorsze pączki w całym roku. No ale cóż zrobić. Tradycja. Można przynajmniej trochę zaoszczędzić kupując je za pół ceny.

Tę metodę można zastosować nie tylko do pączków, ale też do drożdżówek wszelkiego rodzaju, o ile tylko wytrzyma to nadzienie. Osobiście metodę poznałam przy okazji bułeczek cynamonowych, a stosowałam też do drożdżówek z makiem i z czekoladą. W przypadku pączków zupełnie bez problemu działa na pączki z cukrem pudrem, lukier może spłynąć (podobnie nadzienie budyniowe czy podobne, po prostu może się rozpuścić. Aczkolwiek tu kluczem może być czas odświeżania.

Odświeżyć drożdżówki najszybciej można - wsadzając je na mniej więcej 30 sek do mikrofalówki. Jeżeli są mocniej przyschnięte można spróbować delikatnie spryskać je wodą lub wstawić pojemniczek z wodą do mikrofalówki razem z ciastem. Nie jestem w stanie wskazać jednej idealnej metody, bo wszystko zależy od stopnia wyschnięcia bułek i od mocy mikrofali. Zdarzyło mi się zarówno zadymić pół domu spalonym karmelem (tak, wiem, namówiłam) jak i wyciągnąć lekko rozmoczoną bułę (heh, to co, już jesteście przekonani?). Ale po paru próbach można cieszyć się świeżutkim ciastem jak prosto z pieca (jest nawet lekko ciepłe). Na wczorajsze ciasto powinno zadziałać po prostu wrzucenie ich bez ceregieli do mikrofali, wszelkie akcje z wodą i dłuższym podgrzewaniem zostawcie sobie na starsze ciasto. Choć oczywiście ta metoda nie zadziała przy cieście zeschniętym na kamień. 

Można też próbować odświeżać w zaparowanym piekarniku, ale tu już kompletnie nie jestem w stanie pomóc w kwestii metody (aczkolwiek pewnie już niedługo - nasza mikro odeszła do krainy wiecznego podgrzewania i sprawdzamy jak radzimy sobie bez).

Poniżej pączki z wyprzedaży dla uwagi, nie poddałam ich żadnym zabiegom -  mikrofala mi padła ;)