wtorek, 21 kwietnia 2020

Dres dziecięcy z wełnianego swetra i skrawków

Projekt, z którego jestem bardzo dumna, choć oczywiście posiadaczka nie chce w tym chodzić. Spodnie są ok bo ubiera je jako ciepłe na inną odzież, z bluzą jest gorzej, da się założyć tylko na golf bo gryzie. Także przy kolejnym projekcie z wełny koniecznie muszę wszyć wstawkę przy szyi z bawełny lub porządnej wełny merino, tak żeby nie gryzło. Dresik zrobiłam z męskiego swetra w rozmiarze XXL z wełny jagnięcej. Niestety bardzo puszcza kolor. Już mam kilka ręczników czerwonych po suszeniu spodenek na ręcznikach. 



Spodnie zrobiłam z rękawów swetra według instrukcji z bloga Cucicucicoo. Mimo tego, że sweter w rozmiarze XXL to pięciolatek to baardzo optymistyczne założenie. Szyjąc dla niskiej trzylatki (mniej więcej na 104 na długość) musiałam użyć rękawów razem z fragmentem korpusu. Jak ktoś planuje doszyć ściągacz lub gołą gumę to oczywiście odpowiednio zużyje mniej materiału. Na przód doszyłam kieszenie z brzegiem wykończonym fragmentem ściągacza dekoltu. Zrobiłam to głownie po to by łatwo było na pierwszy rzut oka odróżnić przód od tyłu, ale efekt nie zachwyca. Można się było tego spodziewać przy tak rozciągliwej wełnie, no le człowiek ma nadzieję ;)

Wykrój na bluzę pochodzi z pisma Ottobre kids, numer 6/2016, wykrój numer 18 Dalmatian Rabbit. 

Trochę skróciłam kaptur, bo szyłam na absolutnych resztkach resztek. Uszy wszyłam bardziej z tyłu niż jest to na wykroju z Ottobre, bo tam miałam łączenie części kaptura wykrojonej z jednego kawałka i z drugiego. Uszy z zewnątrz to sweter, od wewnątrz bluzka termiczna. Do tego dołożyłam ściągacz ze ściągacza z wełny merino (obcięty od podfilcowanego swetra przed ostatecznym filcowaniem). Spód kaptura uszyłam ze zbiegniętej bluzki termicznej z wełny merino (superwash, podobno można prać w pralce - owszem nie sfilcowała się, za to kuzynka mogłaby tańczyć taniec brzucha). Do wszycia zamka użyłam skrawków po krojeniu podszewki - wszywanie zamka do elastycznej dzianiny nie jest łatwe, dzianina rozciąga się podczas gdy taśma zamka wcale nie chce. Żeby zniwelować rozciągliwość dzianiny można przyfastrygować do niej kawałek podszewki i to wszystko zszyć z taśmą zamka - wychodzi dużo lepiej. 

Wykorzystałam co się dało ze swetra - przód i tył to przód i tył swetra ze środka. Rękawy to boki swetra (dlatego mają szwy z obu stron - jeden oryginalny ze swetra, drugi mój), w końcu rękawy swetra zostały już zużyte na spodnie. Kieszonki bluzy to od strony widocznej z zewnątrz również skrawki swetra, a od drugiej, wspomniana już bluzka termiczna. Kieszonki wykończone ściągaczem dekoltu ze swetra.  Kaptur to góra swetra. Jedyna rzecz kupiona specjalnie do tego projektu to zamek do bluzy.

niedziela, 19 kwietnia 2020

Płaskie chlebki z nadmiarowego zakwasu wg Hamelmana

Scroll down for English
Musiałam odświeżyć zakwas matkę. Warto to robić od czasu do czasu, żeby poprawić zakwas. Najlepiej zużyć cały do przygotowania zaczynu i z niego odłożyć dwie łyżki na nową kulturę. Minimum to odłożenie kilku łyżek do świeżego słoika. Z mojego doświadczenia kilkunastu zepsutych zakwasów wynika, że to minimum dla dobrego funkcjonowania kultury. No i regularne dokarmianie, o którym zapominam równie regularnie jak nie.

W książce Hamelmana znajduje się kilka przepisów na wykorzystanie nadmiarowego zakwasu. Wykorzystują one płynny zakwas pszenny. Ja już nie prowadzę pszennej kultury, bo uznałam, że to bez sensu i jak w przepisie występuje zakwas pszenny, daję w zamian żytni, może minimalnie bardziej płynny (albo nie, zależy jaki mam). 

Tu też wykorzystałam zakwas żytni do zrobienia chlebków. Są one kwaśniejsze niż przy użyciu zakwasu pszennego, ale mnie to specjalnie nie przeszkadza.

Jest to ten sam przepis, z którego robi się także krakersy. Krakersy robiłam już kilka razy, chlebki po raz pierwszy.



Składniki:
74 g mąki pszennej razowej
74 g mąki pszennej tortowej
340 g płynnego zakwasu pszennego (dałam tyle samo żytniego)
6 g soli
3 g prażonego kminu rzymskiego (tym razem pominęłam)

Sposób przygotowania:
Wymieszać składniki na jednolite ciasto i zostawić na godzinę do wyrośnięcia. Po godzinie rozwałkować ciasto na placki o wielkości patelni, rozgrzać patelnię tak by kropla wody odskakiwała (wyparowuje - za gorąca, potrzebuje paru sekund - za zimna). Smażyć placki z obu stron bez tłuszczu po ok. minutę z każdej strony. Powinny się trochę nafufać (spuchnąć) w trakcie smażenia.

 I had to refresh my mother sourdough. It is good to make it once in a time to make sourdough fresh and strong. The best way is to use whole sourdough and take two spoons out of those made in a bread preparation phase. You can also move two spoons of the sourdough to the fresh jar and feed regularly. In Hamelman's book there are a few recipes how to use remaining sourdough. You can make pancakes, crackers or this kind of tortilla type breads. All Hamelman recipies are for leaven (wheat sourdough) mine is rye but outcomes are fine - sourer than from wheat and a bit heavier but tasty. 

Ingredients:
74g whole wheat flour
74g plain wheat flour
340g sourdough
6g salt
3g cumin (or other spices I often use rosemary and sea salt) this time nothing

How to prepare:
Mix all ingredients into smooth dough and leave for one hour to rise. After one hour roll out the dough to match the size of frying pan. Heat the pan that drop of water jump on a pan. When it disappear pan is too hot, when it needs few seconds pan is to cold. Fry on both sides without fat about one minute each side.

poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Kostium koguta dla dziewczynki

To dzieło przeleżało się dość długo przed publikacją na blogu, bo od czasu przedszkolnego balu przebierańców jeszcze w karnawale. Dam Wam dobrą radę - nigdy nie pytajcie przedszkolaka za co chce się przebrać na bal, odpowiedź na pewno Wam się nie spodoba, zwłaszcza jak planujecie własnoręczne przygotowanie kostiumu. Na szczęście w internecie jest dokładnie wszystko, zwłaszcza w anglojęzycznym. Okazuje się, że kostium koguta wcale nie jest taki trudny w przygotowaniu. Moim celem zawsze jest przygotowanie takiego stroju, w którym dziecku będzie wygodnie i będzie możliwe noszenie cały dzień i ubranie też na inną okazję. Z góry odrzuciłam wszelkie opaski na głowę czy tym bardziej jakieś dziwne konstrukcje, bo wiedziałam, że 5 minut na głowie i przez następny miesiąc będziemy szukać stroika  po przedszkolu. 
Po przejrzeniu paru stron na pintreście i szybkiej wyprawie do lumpeksu po różnokolorowe t-shirty zabrałam się do pracy. 



Postawiłam na sukienkę z kapturem z dzianiny t-shirtowej - kaptur i spódniczka pochodzą z męskiego t-shirta, bluzka z długim rękawem to zwężona i ze skróconymi rękawami bluzka na sporo większe dziecko. bluzkę i spódniczkę odrysowałam od pasującego ubrania, kaptur z wykroju na bluzę z ottobre (miałam wycięty po szyciu bluzy). Kolorowe trójkąty zszyłam z zakupionych kolorowych t-shirtów, miał być jeszcze pomarańczowy, ale na szczęście na etapie prania przed szyciem okazało się, że koszulka farbuje, zamiast tego użyłam więc swojego starego fioletowego t-shirtu. 

Grzebień koguci zrobiłam z czerwonego bawełnianego prześcieradła odrysowując swoją dłoń. Trzeba było dłoń męża albo przypadkowo spotkanego olbrzyma, bo moje chude palce fatalnie się odszywały i jeszcze gorzej przekładały na prawą stronę, a następnie okropnie wypełniały ścinkami. Podobnie zresztą kogucie łapy. Przy łapach gorąco zachęcam, żeby jednak zmierzyć dziecku łydki. Moje spało i zastosowana metoda na oko zdecydowanie się nie sprawdziła, nie dopięły się na nogach. Dobrze, że miały gumkę do umieszczenia pod butami, bo ta część stroju okazałaby się totalnym niewypałem. Dziób przymocowany do kaptura został usztywniony warstwą flizeliny.

W sumie przygotowanie stroju zajęło mi dwa wieczory plus buszowanie po lumpeksie.

Placki tortilla z ciasta parzonego

Tortilla jest świetną propozycją obiadową z resztek. To znaczy jeżeli w lodówce poniewierają się rzeczy z poprzednich obiadów - mięso, sałata, jakieś warzywa to tortilla będzie akurat, żeby te składniki zużyć w apetyczny sposób. U nas do "wyjedzenia" było mięso z zupy - kawałek wołowiny ok 300 g, na której wcześniej ugotowałam zupę z botwiny. 

Placki na tortillę można przygotować na kilka sposobów. Dla mnie łatwy i przyjemny jest sposób z wykorzystaniem ciasta parzonego - takiego jak na pierogi. Przepis, którego użyłam, z bloga Kuchnia szeroko otwarta bardzo przypomina nasz ulubiony przepis na pierogi, praktycznie jest identyczny, więc myślę, że spokojnie można skorzystać ze swojego sprawdzonego przepisu na pierogi. Notabene robiłam też z tego ciasta makaron, również wychodzi pyszny. Zaletą ciasta parzonego jest to, że bez kłopotu wałkuje się na bardzo cienkie placki, a to właśnie ogromna zaleta przy tortilli. Do smażenia użyłam żeliwnej patelni, na której zwykle smażymy naleśniki.



Składniki:
(na 6 sztuk)
300g mąki pszennej
150 ml wrzącej wody
1/2 łyżeczki soli
3 łyżki oliwy

Sposób przygotowania:
Na stolnicę wysypać mąkę. Dodać sól. W środku zrobić dołek. Do dołka nalać oliwę i stopniowo nalewać wodę mieszając wszystko widelcem (sposób mojej babci na ciasto pierogowe). Gdy mieszanie widelcem nie jest już możliwe, mieszać dalej rękami do uzyskania gładkiego i elastycznego ciasta. Przykryć kulę ciasta ścierką i odłożyć na ok. 20 minut żeby odpoczęło. Podzielić ciasto na 5-6 części i rozwałkować cienko na prawie przezroczyste placki. Rzucać na rozgrzaną suchą patelnię na 1 minutę z każdej strony. Ciasto nie może się zbytnio przyrumienić, bo będzie zbyt sztywne i nie będzie chciało się zwijać. Po upieczeniu wsadzić pomiędzy dwa talerze by nie parowało. Można też przełożyć wilgotnym ręcznikiem papierowym. Na placki układać ulubione nadzienie (u mnie sałata, wołowina, pomidor, cukinia, papryka i sos czosnkowy).

wtorek, 7 kwietnia 2020

Prosty, nocny chleb pszenny na drożdżach bez wyrabiania

Dostałam zamówienie na prosty przepis na chleb drożdżowy. Robię taki od czasu do czasu jak nie mam zakwasu ani chleba w domu, a zastanie mnie wieczór. Ten chleb robi się w garnku czy też naczyniu żaroodpornym, a co najlepsze - nie wymaga wyrabiania, ani specjalnie wielu zabiegów. W sumie najtrudniejsza rzecz w tym chlebie to przełożenie go z miejsca wyrastania do gorącego garnka i nieoparzenie sobie paluchów ;)
Przepis jest dość stary. W blogosferze pojawia się również na wielu blogach. Tym razem korzystałam z przepisu Smacznej Pyzy.


Składniki:
650 g mąki pszennej (wychodzi również z mieszanej z różnych rodzajów, byle zostawić minimum połowę objętości pszennej, może być konieczne skorygowanie nawodnienia)
500 ml letniej wody
25g świeżych drożdży (ok. 7g suszonych)
2 łyżeczki cukru (pomijam, nie ma potrzeby)
2 łyżeczki soli
4 łyżeczki oleju roślinnego
można dodać ziarna - nasiona słonecznika, dyni, sezam itp. uważać z siemieniem lnianym
+ naczynie żaroodporne, gęsiarka, garnek do zapiekania z przykrywką (lub piekarnik z termoobiegiem)

Sposób przygotowania:
Wieczorem (lub rano) wymieszać drożdże z wodą, można dodać cukier. Do miski wsypać mąkę i sól, dodać olej i drożdże rozpuszczone w wodzie. Jeżeli używa się drożdży suchych można śmiało wsypać je do mąki. Wymieszać wszystkie składniki łyżką. Ciasto będzie mieć luźną konsystencję. Przykryć miskę przykrywką, folią lub ściereczką i wsadzić do lodówki na całą noc (lub dzień). Rano (lub wieczorem) wyjąć ciasto z lodówki, zagnieść na podsypanej mąką stolnicy i uformować w bochenek. Położyć go na większym kawałku papieru do pieczenia (tak, żeby łatwo było chwycić za rogi) i zostawić na ok. godzinę do wyrośnięcia, można wsadzić do koszyka, durszlaka lub płytkiej miski razem z papierem, żeby się nie rozlazło. W tym czasie nagrzać piekarnik do 250 stopni z garnkiem w środku. Gdy upłynie czas wyrastania a piekarnik będzie gorący, przenieść chleb do garnka, przykryć przykrywką i piec zmniejszając temp. do 220 stopni przez 30 minut pod przykryciem i 20 bez przykrycia. Podobny rezultat można osiągnąć bez garnka, używając termoobiegu. Temp. 240 stopni z termoobiegiem przez ok. 20 minut, potem bez termoobiegu (można zmniejszyć temperaturę jeżeli chleb szybko by się rumienił). Nie robiłam tego konkretnego chleba bez garnka więc podane przeze mnie czasy pieczenia i moment wyłączenia termoobiegu są orientacyjne, robiłam w ten sposób kilka innych chlebów. Mniej jest roboty z pieczeniem na blasze z termoobiegiem niż z garnkiem, ale przy chlebie tak luźnym jak ten jest ryzyko, że chleb się rozlezie i będzie wyglądał jak dysk do lekkiej atletyki (ale smakował wciąż tak samo). Gotowy chleb postukany od spodu łyżką wydaje głuchy odgłos.

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Chleb ulubiony 66% Hamelman na zakwasie

Przepis jest już w zakładce chleby, ale ten udał się bardzo ładny z nowiutkiego, tygodniowego zakwasu to go wrzucam na zachętę do robienia własnego chleba z własnego zakwasu (także w zakładce chleby). Nie trzeba latać po całym mieście w poszukiwaniu drożdży.


Bułeczki mleczne

Scroll down for English
Bułeczki śniadaniowe. Da się zjeść nawet na pierwsze śniadanie. Można zrobić je rano - potrzebują około 2h, lub jako nocne (tak zrobiłam) z wyrastaniem w lodówce i ocieplaniem podczas nagrzewania piekarnika. Jak na mój gust (rozpuszczony zakwasowcami i długo wyrastanym pieczywem na ziarnku drożdży) trochę za mocno czuć je drożdżami, ale rodzina nie narzeka.

Przepis od niezrównanej Tosi z bloga Smakowity chleb.



Składniki:
400g mąki pszennej
330ml mleka
2 łyżki masła
7g suszonych drożdży (dałam 15g świeżych)
1,5 łyżeczki soli

Sposób przygotowania:
Mleko podgrzać lekko i rozpuścić w nim masło. Ostudzić do temp ok30-40 stopni (pokojowa, letnia), jeżeli drożdże są świeże dodać je do płynu i wymieszać, jeżeli suche to do mąki. Wrzucić wszystkie suche składniki do miski, dodać mleko z masłem i drożdżami, wymieszać. Zostawić na godzinę do wyrośnięcia (można wsadzić do lodówki na całą noc). Uformować bułeczki, nastawić piekarnik na 180 stopni. Bułeczki pozostawić do wyrośnięcia na około 30 minut. Piec w 180 stopniach aż zrobią się rumiane.

My zjedliśmy jeszcze ciepłe z masłem, serkiem i domowym dżemem porzeczkowym.

Easy breakfast buns. They can be made and eaten for ordinary breakfast - they need either two hours in the morning or can be made as night buns, then in the morning only time for heating the oven. The easiest recipe ever.

Ingredients:
400g wheat flour
330g lukewarm milk
2 spoons butter
7g instant yeast (15g fresh)
1,5 teaspoon salt

How to prepare:
Dissolve butter in milk, when it is about 30-40 degrees max add fresh yeast (instant may be added to flour). Mix all ingredients and leave to rise - one hour in warm place or overnight in a fridge. Make buns, heat oven to 180 Celsius degrees. Leave buns to rise for 0,5h. Bake in 180 Celsius degrees until gold brownish.

niedziela, 5 kwietnia 2020

Sałatka z kalafiora

Zaskakująco dobre połączenie, świeże i ostre, a przy tym dobrze wygląda nawet gdy kalafior ma już za sobą swe najlepsze dni.

Składniki:
Mały kalafior
Łyżeczka posiekanej zielonej pietruszki
łyżeczka posiekanego koperku
płaska łyżeczka mielonej gorczycy
sok z cytryny do smaku
kilka łyżek jogurtu naturalnego

Sposób przygotowania:
Ugotować kalafior. Poczekać aż wystygnie. Dodać pietruszkę i koperek, gorczycę i jogurt i sok z cytryny. Wymieszać.

środa, 1 kwietnia 2020

Bułki dinozaury

W świecie internetu wymyślono już wszystko. Kiedy więc na podwójnym home office z trzylatkiem u boku wypada zrobić dzień dinozaurów (na wyraźne życzenie zainteresowanej), a mąż zaczyna mówić o jedzeniu dinozaura na śniadanie, można spokojnie zakrzyknąć challenge accepted a następnie zabrać się za przeglądanie netu. Na pewno ktoś już to kiedyś wymyślił. Akurat miałam przygotowane ciasto na wekę to postanowiłam conieco z niego uszczknąć i ulepić dinozaury według sposobu jaki znalazłam na kilku grafikach. Szukałam według hasła dinosaur bread rolls. No i znalazłam. Nie wiem co zdumiewa mnie bardziej, to że postanowiłam zrobić bułki dinozaury czy to że nie byłam pierwsza.

Przepis na ciasto znajduje się w poprzednim wpisie.

Zdjęcie poniżej. Proszę wybaczyć dinozaurom średni wygląd, siedzenie w domu po nocy im nie służy. Jutrzejszego światła mogą jednak nie doczekać.


Weka, bułka angielka, wrocławska, paryska i jaka ona jeszcze nie jest

Scroll down for English
Jeden z tych wypieków, których poza własnym miejscem zamieszkania nie da się kupić (drugim jest kremówka, którą z niewiadomych przyczyn nazywa się napoleonką, choć to drugie to całkiem inne ciastko). Z tej prostej przyczyny, że gdzie się nie pojedzie tam nazwa tej bułki jest całkiem inna. W Małopolsce to weka, w łódzkiem angielka, gdzie indziej bułka wrocławska, a jeszcze gdzie indziej paryska, kielecka, baton i nie wiem ile jeszcze różnych nazw. Z całą pewnością gdyby położyć wekę koło jej wszystkich nazw to owinęła by się nimi dookoła. Korzystałam z przepisu z bloga Grahamka, weka czy kajzerka

Składniki:
600g mąki pszennej
160 g letniego mleka
200g wody
15g świeżych drożdży
20g cukru
12g soli
30g oliwy (dałam olej)
6g słodu jęczmiennego (dałam brødsirap)

Sposób przygotowania:
Zrobić rozczyn z drożdży mleka i cukru. Zmieszać wszystkie składniki, wyrobić mikserem z hakami. Odstawić na ok. 1,5h do wyrośnięcia. Uformować 2 weki, odstawić na kolejną godzinę. Zaparować piekarnik. Piec w temp 230 stopni aż postukane od spodu wydadzą głuchy odgłos.

One of those breads which are rwally difficult to buy - in every region of Poland it has a different name. In Małopolska it is called weka, in the region of Łódź it is called Englishwoman bun somewhere else Wrocław bun or Paris bun and lots of different names. Source of the recipe: Grahamka, weka czy kajzerka blog, link above.

Ingredients:
600g wheat flour
160g lukewarm milk
200g lukewarm water
15g fresh yeast (to use instant yeast - use 1/4 of the amount of fresh)
20g sugar
12g salt
30g oil
6g barley malt (I've used Danish brodsirap)

How to prepare:
Mix milk, yeast and sugar. Mixall ingredients, knead with mixer with hooks. Leave for 1,5h to rise. Form two bwekas (it looks like small bread or short and wide baguette). Leave for one hour. Heat the oven to 230 Celsius degrees with steam, bake until knocked on the bottom side with spoon make a dull sound.