Kolejny już zmodyfikowany przepis z książki Ottolenghiego "Prosto", która okazała się prezentowym strzałem w 10 dla mojego męża.
Modyfikacje przepisu polegały na zastąpieniu soczewicy puy zwykłą zieloną dostępną w najbliższym sklepie i sera dolcelatte, kompletnie u nas niedostępnego, twardą fetą. Cebuli też nie daliśmy, bo zapomnieliśmy jej upiec razem z dynią, piec samej nam się nie chciało, a surowa nam szkodzi :D
Składniki
1 duża dynia piżmowa pokrojona na kliny
2 czerwone cebule pokrojone na cząstki (nie daliśmy)
3 łyżki oliwy i trochę do skropienia
10 g liści szałwii
100 g suchej soczewicy puy (daliśmy zieloną)
1,5 łyżeczki startej skórki z cytryny
2 łyżki soku z cytryny
1 ząbek czosnku
5 g natki pietruszki
5 g liści mięty
10 g listków estragonu (tego chyba nie mieliśmy)
100 g sera dolcelatte podzielonego na kawałki (zastąpione twardą fetą)
sól i czarny pieprz
Sposób przygotowania:
Dynię i cebulę wymieszać w misce z 2 łyżkami oliwy i szałwią (u nas bez cebuli), rozłożyć na blasze i piec w piekarniku rozgrzanym do 220 stopni przez ok 25-30 minut (do zrumienienia), odstawić na ok. 10 min. W trakcie gdy dynia się piecze ugotować soczewicę na sypko (tak żeby sie nie rozlatywała - z tego względu nie polecam czerwonej). Lekko przestudzić. Dodać skórkę i sok z cytryny, czosnek, zioła, pozostałą łyżeczkę oliwy i ok. 1/4 łyżeczki soli.
Dołożyć dynię (z cebulą) do soczewicy, wymieszać, dodać ser. Skropić oliwą i podawać.
Smakuje lepiej niż wygląda, zdecydowanie do powtórzenia zarówno na zimno jak i na ciepło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Smakowało? - zostaw komentarz :)
Did you like it? - leave a comment :)