Bardzo rzadko korzystamy z gotowców, ale gdy dostaniemy od kogoś gotową przyprawę, a jej skład nie kwalifikuje jej do kosza, w końcu nadchodzi dzień, w którym postanawiamy jej użyć. Tak właśnie było z gotową marynatą firmowaną przez Jamiego Oliviera, których dostaliśmy 3 sztuki i odbywały kwarantannę w szafce chyba od zeszłego Bożego Narodzenia. Marynaty są z suchych przypraw i szczelnie zapakowane, no i ta konkretna składa się głównie z papryki, więc trochę czasu raczej im nie zaszkodziło. Produkt otrzymaliśmy od znajomków z Anglii. Prawdopodobnie niedostępny w Polsce. No i nie wiemy po ile w Anglii, bo to prezent był :)
Nazwa produktu: Jamie Oliver 10 minute marinade: Fiery Jerk Marinade Mix.
Dobre do (umieszczone na etykiecie): kurczaka, wieprzowiny, ryb
Skład: Wędzona papryka, chilli (w sumie 3,5%), czarny pieprz, cayenne (w sumie 2,5%), Pimento (2,5%), Biały pieprz i cynamon (w sumie 1,3%), goździki (0,6%) suszona czerwona i zielona papryka słodka, brązowy cukier, sól morska, zioła (tymianek i oregano), suszona cebula, czosnek w proszku, semolina z pszenicy, sól wędzona (4,6%), starta skórka z cytryny, suszony czosnek, ziarna selera
Dodatkowe informacje: instrukcja przyrządzenia zarówno suchej marynaty jak i mokrej z oliwą i sokiem z cytryny,
Opakowanie: torebka pokryta metalem z zamykaniem (wiadomo, zamknięcie działa pod warunkiem, że nie uwalicie go w przyprawach, ale to standard w tym systemie)
Skład nie jest najgorszy, ale mógłby być lepszy, nie zostało podane jaki procent całości stanowi cukier i sól morska, nie wiem po co tam semolina, w końcu to marynata nie panierka, ale nie ma żadnych antyzbrylaczy, ani dziwnych dodatków więc ogólnie ocena niezła.
W smaku widać, że jakiś kucharz położył na tym rękę (może nawet sam Jamie, oh,ah) bo smak jest dobrze wyważony, spodziewałam się, że mięso będzie paląco ostre po tej całej papryce i pieprzu, a jest super - ostre, ale przyjemnie, tak, że nie trzeba w trybie pilnym robić koktajlu mlecznego na przepitkę ani jeść kilograma sera. Pod koniec pieczenia przed odkryciem naczynia celem zarumienienia całości dodaliśmy troszkę płynnego miodu. Wcześniej spróbowaliśmy marynaty uznając, że nie zaszkodzi, w sumie była to chyba łyżka miodu.
Składniki:
żeberka (u nas niecałe kilo, wyszło na ok. 4 niezbyt duże porcje)
marynata Jamiego
2 łyżki oleju (z pestek winogron)
sok z 1 niedużej cytryny
+ łyżka miodu
Sposób przygotowania:
Żeberka umyć, podzielić wrzucić do naczynia, wlać 2 łyżki oleju, sok z cytryny, wsypać marynatę - nam weszło ok. 3/4 kiedy uznaliśmy, że dość, zostało w sam raz na jakiś szybki obiad. Marynować od 10 minut (info z opakowania) do całej nocy (tyle leżało u nas na balkonie), piec ok. 1h na każdy kg mięsa w temp. 180 stopni. Razem z żeberkami upiekliśmy frytki, ale wymagają jeszcze trochę dopracowania ;)
Ogólne wrażenie całkiem niezłe. Na pewno nie chciałoby mi się w domu robić marynaty z tylu składników, ale też nie dodawałabym do każdej marynaty cukru (jak zerknęłam do pozostałych to jest w każdej, w niektórych wraz z melasą), więc zdecydowanie nie jest to jedzenie na co dzień, ale od czasu do czasu można sobie pozwolić jak nie ma pomysłu na obiad.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Smakowało? - zostaw komentarz :)
Did you like it? - leave a comment :)