niedziela, 11 grudnia 2022

Jagodowe muffiny na odrzucie zakwasu

 Chyba pierwsza rzecz w moim życiu robiona z oryginalnie amerykańskiego przepisu. To znaczy wprost z amerykańskiego bloga, bez wcześniejszego testu innego polskiego użytkownika, względnie wydania książki. Mam jednak wielką potrzebę wypróbowania nowych przepisów na odrzuty zakwasu. Hamelmanowe krakersy, płaskie chlebki, gofry i naleśniki uwielbiam, ale jednak zakwas przyrasta geometrycznie, a ja lubię eksperymenty (no i zawsze mi smutno jak mam wywalić część mojego cudownego hodowanego pieczołowicie zakwasiku ;)) Korzystałam z przepisu z bloga Little spoon farm

Pomysł na jagodowe muffiny przemówił mi do wyobraźni i w sumie słusznie, w jednym tylko momencie zapomniałam o żelaznej regule korzystania z amerykańskich przepisów - mniej cukru!, to znaczy pamiętałam o tym przy cukrze "wewnętrznym" zapomniałam przy kruszonce, a nie chciało mi się szukać przepisu na kruszonkę Ani Starmach, z którego zwykle korzystam, więc powiedziałam sobie - no przecież kruszonka musi być słodka... No i wyszła mi najsłodsza kruszonka świata. Osobiście uważam, że ta kruszonka jest tam w ogóle niepotrzebna, bo muffiny same w sobie są pyszne, ale moja rodzina uważa, że z kruszonką prezentują się lepiej ;)

 



Jak to przy muffinach podział na składniki suche i mokre, suche do jednego, mokre do drugiego.

Składniki:

Suche:

240 g mąki pszennej (użyłam typ 550)

200 g cukru (dałam niecałe pół szklanki)

2 łyżeczki proszku do pieczenia

pół łyżeczki sody oczyszczonej

pół łyżeczki soli

1 łyżka skrobi kukurydzianej (użyłam ziemniaczanej oczywiście)

skórka z połowy cytryny (akurat cytryny miałam brzydkie to dałam limonkę)

150 g borówek leśnych zwanych w innych częściach Polski jagodami (mogą być świeże lub mrożone, ja dałam mrożone)

Mokre:

113 g rozpuszczonego masła (myślę, że olej też byłby ok, muffiny jednak częściej robię na oleju niż maśle, ale tym razem zgodnie z przepisem)

2 duże jajka (dałam M, bo takie miałam)

125 g zakwasu na chleb (miałam żytni z mąki 2000 i taki dałam, podejrzewam, że oryginalnie mógł to być zakwas pszenny, choć autorka nie wspomina, po prostu na amerykańskich grupach chlebowych nigdy nie widziałam zakwasu innego niż pszeny)

3 łyżki (45 g) kwaśnej śmietany lub jogurtu greckiego (nie miałam, dała półtorej łyżki mascarpone i półtorej zwykłego polskiego rzadkiego jogurtu)

1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (pominęłam)

Kruszonka:

3 łyżki (45g) masła

100g cukru (to o wiele za dużo!)

60g mąki

Sposób przygotowania:

W jednej misce wymieszać składniki suche, w drugiej mokre (pamiętając by rozpuszczone masło było schłodzone przed dolaniem - drożdże z zakwasu są żywe), w trzeciej zrobić kruszonkę (spokojnie można pominąć, moim zdaniem bez kruszonki byłyby lepsze). Dodać mokre do suchych, wymieszać tylko do połączenia składników. Wylać do natłuszczonych lub wyłożonych papilotkami foremek do muffinków (ja osobiście byłam fanką niedawania papilotek, ale od kiedy moja forma nie jest już taka jak kiedyś, wykładam ją kawałkami papieru do pieczenia, trzeba tylko ostrożnie pakować ciasto). Na wierzch nasypać kruszonkę i delikatnie wgnieść ją w ciasto Piec w temp. 175-180 stopni przez ok. 30-35 minut (do suchego patyczka). Moje troszkę za bardzo spiekły się z wierzchu, niestety długo patyczek nie był suchy. Można zmniejszyć temperaturę na dopiekanie, można przykryć wierzch papierem do pieczenia lub folią aluminiową. Żeby nie opadły, dobrze studzić je w piekarniku przy uchylonych drzwiczkach (rosną naprawdę spore).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Smakowało? - zostaw komentarz :)
Did you like it? - leave a comment :)