Robiłam już kiedyś domowy makaron, by podać go z okazji walentynek ówczesnemu narzeczonemu, pseudonim "pan Kluseczka". Znalazłam wtedy przepis na makaron bez jajek, sama mąka, woda i olej. Wyszedł bardzo dobry, choć troszkę brakowało tam jajka. No i okropnie śmierdział malizną. Dwie porcje na romantyczną kolację (nawet nie za duże) i koniec. Tym razem postanowiłam naprawić błąd i do pieczeni na dziko zrobić większą ilość makaronu z dodatkiem jajka. Tak naprawdę ciasto na makaron to jakieś ciasto marzeń: można dać dowolną ilość jajek na dowolną ilość mąki do tego dać albo nie dać olej i wodę, składnikami można żonglować niemal dowolnie, dla osiągnięcia odpowiedniej konsystencji.
Przejrzałam wczoraj duużo przepisów na blogach utwierdzając się w opisanym wyżej przekonaniu i zrobiłam tak:
Składniki:
3 szklanki mąki pszennej 650
2 łyżki oliwy
4 jajka
opcjonalnie 1-2 łyżki ciepłej wody (lałam ze szklanki, więc to tak orientacyjnie)
Sposób przygotowania:
Mąkę usypać w kopiec na stolnicy, zrobić w nim w środku dołek, do dołka wlać oliwę, i jajka (wcześniej rozbiłam je do miseczki, więc wlewałam najpierw żółtka, potem sukcesywnie białka), mieszać widelcem tak by sukcesywnie mieszać kolejne kupeczki mąki z jajkiem, gdy widelec już nie daje rady, mieszać dalej rękoma. Wymieszać na gładkie elastyczne ciasto. U mnie wciąż widać było płatki mąki, więc dodałam odrobinę wody, ale jeżeli ciasto jest wystarczająco ładne, nie ma potrzeby dodawać wody. Odłożyć ciasto na bok pod ściereczkę by chwilę odpoczęło. Następnie podzielić je sobie na 3-4 części i każdą część rozwałkować cienko (że Kraków widać, ale by nie zaczęło się rwać. Z tego przepisu wychodzi dość miękkie ciasto, więc delikatna kobietka sobie poradzi, ale do poprzedniego wołałam jednak chłopa). Płaty ciasta chwilkę podsuszyć, następnie zwinąć w rulon i pokroić (to tak dla ułatwienia) w takie paski jaki chcecie mieć makaron, rozłożyć i znów chwilkę podsuszyć.
A tak suszy się makaron w warunkach domowych - sprzęt specjalistyczny wyjęty z szafy na ubrania ;p |
Świeży makaron gotuje się migiem 2-3 minuty, a co zostanie zawinąć w gniazdka i zostawić do dalszego suszenia, wyschnięty można trzymać w słoju przez dłuższy czas (można też nie suszyć, tylko włożyć do lodówki, też parę dni wytrzyma). Tylko uwaga z suszeniem, gdy za bardzo wyschnie w stanie rozłożonym, nie będzie chciał się składać w gniazdka i połamie się przy próbie. Mój troszkę się połamał, ale wiecie jak jest "w pewnej chwili chyba na nim usiadłem, ale smakuje wciąż tak samo" ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Smakowało? - zostaw komentarz :)
Did you like it? - leave a comment :)