W tym roku miałam urodzaj dyni. A wszystko przez dwie wycieczki do Wawrzeńczyc, podkrakowskiego zagłębia dyniowego. Jedną z nich postanowiłam wykorzystać do zrobienia domowej dyni marynowanej, jednego z ulubionych zimowych dodatków do śniadania u mnie w domu. Do tej pory zawsze jedliśmy kupną, która nawet nie była zła, o ile dobrze się trafiło. Przepisów na marynowaną dynię jest w internecie mnogość. Ja postanowiłam skorzystać z przepisu Mirabelki z Mirabelkowego bloga ponieważ nasze smaki chyba nieźle się zgrywają, Przepisy Mirabelki zwykle bardzo mi odpowiadają pod względem doprawienia, nie muszę już nic zmieniać. Poza tym są tak pięknie podane, że lekka załamka mnie chwyta, jak moje koślawe dania wychodzą z pieca. W tym przypadku też tak było. Mirabelka przygotowała swoją dynię naprawdę przepięknie, w postaci wydrążonych kulek. Poza tym skorzystała z gatunku intensywnie pomarańczowego, co gotowemu produktowi jeszcze nadało urody. Ja robiłam naraz dynię i gruszki, wieczorem, w ramach nagrody za dobre sprawowanie (spędzenie paru męczących godzin nad nauką) i już mi się nie chciało ślęczeć nad dynią, nawet dla osiągnięcia tak fantastycznego efektu. Swoją dynię (pomarańczowo - zieloną, która spomarańczowiała dopiero w słoiku) po prostu pokroiłam w kostkę, w pozostałym zakresie byłam wierna przepisowi Mirabelki (nie jestem pewna czy co do cukru też, ale przyjmijmy, że tak).
Składniki:
800g dyni (obranej, bez pestek, pokrojonej w kawałki)
2 szklanki wody
300 g cukru
1/4 szklanki octu 10%
niecała łyżka goździków
laska cynamonu (pokrojona na mniejsze, żeby potem wsadzić do kilku słoików)
4 ziarenka ziela angielskiego
Sposób przygotowania:
Wodę zagotować z cukrem i octem (ja chyba od razu wrzuciłam też przyprawy, albo jakoś tak w trakcie), dodać przyprawy . Wrzucić pokrojoną w kawałki dynię i gotować przez ok. 15 minut, aż dynia lekko zmięknie (stan pożądany to lekkie zmięknięcie z wierzchu, nadal dające opór zębom w środku, inaczej dynia w marynacie całkiem się rozpadnie). Dynię wraz z zalewą wlewać do gorących suchych, wyparzonych słoików. Ja wyparzam wrzątkiem, ale można też słoiki wypiekać w piekarniku. Pasteryzować (ja wsadzam do zimnego piekarnika, nastawiam na 95 stopni i czekam, aż lampka zgaśnie, od tego czasu piekę przez 35 minut, czasem dłużej. Odstawiam dnem do góry żeby zakrętki zassały, jeżeli nie zassają po wystygnięciu, powtarzam pasteryzację, tym razem w garnku).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Smakowało? - zostaw komentarz :)
Did you like it? - leave a comment :)